Fragmenty mojego świata...

Fragmenty mojego świata...
stat4u

UWAGA

Źródła fotografii ; archiwum rodzinne, zdjęcia własne oraz zdjęcia użyczone mi przez znajomych; Annę, Kurta Mazura, współtowarzyszy moich eskapad : gorzowskiego fotoreportera Bogusława Sacharczuka (bs) , Mariusza oraz brata Toma; wszystkie publikuję na blogu za ich wiedzą i zgodą i zawsze są przeze mnie podpisane! Korzystam także ze zdjęć umieszczonych w Wikipedii i publikuję je z zachowaniem Licencji.

poniedziałek, 10 września 2012

W cieniu dawnej huty

Santoczno to niedaleko, bo tylko 15 km. na wschód od Gorzowa Wielkopolskiego położona niewielka osada o bardzo bogatej historii. Jej nazwa pochodzi od niemieckiej nazwy Zanzhausen, co oznacza dosłownie "domy nad Santoczną" (gdzie Zanz oznacza niemiecką nawę rzeki Santoczna, a Hausen - domy). Pierwsze wzmianki o okolicach obecnej osady pochodzą już z wieku XVI. Notatka zawiera informację, że połów ryb w rzece należy do elektora. Wiek później kolejna karta kroniki wzmiankuje o młynie w ówczesnym Santocznie. Oczywiście młyn był i działał. Dziś po nim został cudowny położony w dolinie wodospad.



Po wojnach północnych i wschodnich wieku XVIII, zgodnie z ówcześnie przyjętą polityką wewnętrzną państwa Prus, mającą na celu wykorzystywanie i przerób naturalnych "skarbów" ziemi, w regionie rozpoczęto wydobycie rud żelaza. W 1765 roku, na polecnie Fryderyka II Wielkiego, starosta górniczy von Justi założył w Santocznie hutę żelaza. W bardzo prymitywnych warunkach odlewano tu żelazo, z rudy darniowej pozyskiwanej z okolicznych podmokłych łąk, a następnie przetapiano ją na żelazo kowalne. Kuźnia, wyposażona w dwa piece fryszerskie, dwa młoty i dodatkowo w młot obsługujący wytwórnię tzw. "blach białych" zbudowana została na terenie dawnego młyna.



                                (Fot. z ekspozycji muzealnej znajdującej się wewnątrz świątyni, 2005, Autor zdjęcia Bogusław Sacharczuk)

 Kuźnia oferowała szeroki wachlarz wyrobów. Od artyreryjskich pocików zwanych potocznie "kartaczami", wyposażeń obsługi dział czy też żelaznych części łopat, pił, kilofów i siekier. Najważniejszą jednak częścią produkcją kuźni w Santocznie były części do pierwszej maszyny parowej, odlane w 1785 roku.

Produkcję blach w kuźni zaniechano w 1824 roku. Zamknięto cynkownię pozostawiając jedynie linię do wyrobu żelaza. Jednak nie na długo. Kilkanaście lat później i ją zamknięto. Kuźnia przestała działać. W 1856 roku została sprzedana prywatnemu właścicielowi, który uruchomił w niej produkcję maszyn rolniczych. Huta jednak działała prężnie do czasów II wojny światowej znajdując na swoje produkty lokalnych odbiorców.  Era huty w Santocznie kończy się wraz z nadejściem 1945 roku, kiedy to mieszkańcy tej, niemieckiej wówczas osady w związku ze zbliżającym się frontem zostali przesiedleni do Niemiec. Urządzenia hutnicze zostały zdemontowane i wywiezione. Ku pamięci historii kuźni w 2005 roku, na placu przed kościołem ustawiono kamień z przymocowaną do niego tablicą przedstawiającą model pierwszej niemieckiej maszyny parowej ( Feuremaschine).


Szybko rozwijający się przemysł od wieku XVI przyczyniał się do napływu coraz większej ilości nowych mieszkańców. Osada rozrastała się według ściśle określonego projektu. Zbudowana na planie kawadratu, z centralnym placem rynku i wychodzącymi z niego uliczkami stanowiła przykład doskonałego rozplanowania terenu. Wokół osady umieszczono ogrody i pola uprawne, wybudowano na rzece dwa mosty. Jednak zapomniano o duchowych potrzebach mieszkańców. Brakowało świątyni. W 1767 roku postanowiono zamienić na kościół jeden z magazynów. Z początku bryłę stanowił tylko szachulcowy budynek.



W latach 1818-1819 wzbogacono go o wieżę, zwieńczoną kulą i krzyżem. 15 lat później zamontowano dwa dzwony wykonane w pracowni ludwisarskiej w Berlinie


                                (Fot. Bogusław Sacharczuk, 2005)

 i zegar.



Po 1945 roku kościół jak i jego wnętrze zostało zdewastowane. Zerwano podłogi, zdemontowano ołtarz...W stanie zniszczenia, kościół ewangelicki przejęty został przez kościół rzymsko - katolicki stając się filią kościoła w pobliskich Różankach. Swój obecny wygląd, kościół pw.  Przemienienia Pańskiego wpisany do rejestru zabytków w 1976 roku, zawdzięcza obecnym mieszkańcom Santoczna. W okresie powojennym był remontowany kilkakrotnie. Ostatni remont odbył się w 2000 roku.

Wewnątrz kościoła urządzono kącik historyczny. Eksponaty pochodzą ze zbiorów obecnych i byłych mieszkańców Santoczna oraz przyjaciół i miłośników tych terenów.


                                (Fot. z ekspozycji muzealnej znajdującej się wew. kościoła, 2005, Autor zdjęcia Bogusław Sacharczuk)


We wsi znajduje się również lapidarium. W nim płyty nagrobne z zarośniętego chaszczami istniejącego tu do 1945 roku cmentarza ewangelickiego...




Obecnie Santoczno jest małą acz bardzo urokliwą wioską sołecką o charakterze turystyczno - letniskowym bogatą nie tylko w historię, ale również w szlaki turystyczne, pisze, rowerowe i wodne.





27 komentarzy:

  1. Mnie też się podoba wodospad. Ale nie tylko. Grzebiesz się w historii, Meg i dobrze. Czas pędzi coraz szybciej, a my tak rzadko mamy okazję spojrzeć wstecz. To spoglądanie jest bardzo ciekawe i najczęściej nas zaskakuje mnogością niegdysiejszych zdarzeń. To lubię:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...ciekawe i fascynujące:)

      Usuń
    2. Czasem niespodziewanych rzeczy się dowiadujemy:)
      :)

      Usuń
  2. Meg a to zaskoczyłaś tym Santocznem!
    Huta pod Gorzowem? Pierwsze słyszę!
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Urlop spędzam czasem w Zdroisku - tuż obok Santoczna. Do Santoczna mnie nie zawiało - jak dotąd. Któregoś urlopu podjadę zobaczyć te ciekawe ze wszech mar miejsce! Pozdrawiam!-:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...w Zdroisku Moja Droga też huta żelaza była :)

      Usuń
    2. Nie miałam pojęcia...

      Usuń
  4. Fajny ten wodospad! I piękny szachulcowy kosciół...
    No i mamy kolejne miejsce wydobyte na światło dzienne przez Meg :-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna notka Meg i zdjęcia również. Nie wiedziałam, że była tam huta. Ziemia Gorzowska ma niezwykle ciekawą historię. Ciągle dowiaduję się o niej czegoś nowego. Dziękuję, bo wiedzy nigdy za wiele.Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notka? Wpisy czy posty Meg - jak to się popularnie zwie w blogosferze - pretendują do miana artykułów z danego zakresu !!!

      Usuń
    2. Właśnie!
      Pozdrawiam -:)

      Usuń
  6. Muzeum w zakrystii kościoła jest rewelacyjne. Chętni do zwiedzania mogą prosić o wejście proboszcza lub sołtysa wsi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj
    Pozwolisz że przysiądę na Twoim niebanalnym blogu i wtopię się w te inspirujące klimaty:)
    Pozdrawiam Ilona

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdzie TY wynajdujesz takie miejsca?

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo intersujący wpis. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Meg, wielkie dzięki za pokazaniem bardzo ciekawych, unikatowych miejsc, ciekawych historii.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna historyczna wieś, niespotykany kościół! I lapidarium! A u nas ludzie zrobili śmietnik na poewangelickim cmentarzu i to w samych komorach grobowych! :(((

    OdpowiedzUsuń
  12. piekne i ciekawe, kocham wszystkie wodospady nawet te co wyschly ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Znowu piękny kawałek historii z cudownym kościołem i lapidarium w tle. Meg, dziękuję. Serdeczności. :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. 20 lat temu machąłem z kolegami rowerkiem trasę Gorzow->Wojcieszyce->Nierzym->Santoczno->Przyłęg->Zdroisko->Santoczno->Wojcieszyce->Gorzow.Dziś nie dałbym rady. Starość i brak wprawy:D
    Tereny polecam!
    Co do koscioła w Santocznie - nie uwidziałem. O hucie i kuźnicy słyszałem.
    Pozdrówka Meg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...toście "troszkę" km. wykręcili, brawo!:)

      Usuń
  15. Słowa i obrazy wywołują u mnie poczucie obecności w miejscach jakie opisujesz. Szkoda, że nie masz zdjęć wnętrza światyni...Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo urokliwa wioska. Pamiętam sprzed lat 20-u i 9-u (nieliczne były te wyprawy do Santoczna, ale bardzo inspirujące). Przed 9 laty zdrzyło mi się być w santoczańskim kościele na pasterce. Kolędy śpiewane przy akompaniamencie akordeonu brzmiały niezwykle ciekawie.

    OdpowiedzUsuń