Jeśli chcesz zobaczyć miasto otoczone niemal pełnym pierścieniem murów obronnych...Miasto, gdzie Zbigniew Nienacki umieścił jedną akcję z książki "Pan Samochodzik " ...Miasto, które od wieków strzeże Wielki Rak, musisz koniecznie wybrać się do Morynia.
Niewielki,bo mający niecałe 2.000 mieszkańców Moryń, położony jest w woj. zachodniopomorskim, 30 km. od zachodniej granicy Polski i w całości uznany za zabytek.
Pierwsza wzmianka o Moryniu pochodzi z 1265 roku, wtedy to Moryń otrzymał prawa miejskie. W XV wieku w mieście przebywali Krzyżacy, potem w czasie wojny 30–letniej przez Moryń przechodzili Szwedzi, w czasie wojen napoleońskich wielka armia francuska i Legiony Polskie miały tędy swoją drogę nad Bałtyk.
Mury obronne zostały wzniesione w wieku XIII i XIV z kamienia polnego i cegły stanowią cenny zabytek architektury militarnej.
Dzięki temu, że Moryń uniknął zniszczeń w czasie II wojny światowej jak również po wkroczeniu do niego wojsk sowieckich można nasycić oczy nie tylko zachowanymi umocnieniami, ale także najcenniejszym zabytkiem architektury sakralnej na Pomorzu Zachodnim, kościołem pw. św. Ducha.Późnoromański kościół bazylikowy zbudowany jest z ciosów granitowych kamiennych, w całości przykryty ceramiczną dachówką. Nad całością góruje drewniana wieża.
Na niej dzwony...
Wewnątrz znajduje się bardzo cenny romański ołtarz główny z wieku XII wykonany w całości z kostki granitowej. To najstarszy taki ołtarz w Polsce.
Oraz barokowe dzieło snycerskie - ambona, z postaciami ewangelistów dłuta miejscowego artysty Hattenkerella.
Na Rynku w Moryniu stoi pomnik – fontanna Wielki Rak.
Uroczyste odsłonięcie pomnika odbyło się 20 września 2008 roku. Wielki Rak jest symbolem miasta. Z nim związana jest legenda, którą chętnie opowiadają mieszkańcy każdemu turyście. Aby niczego nie przeinaczyć, ową legendę cytuję:
,,Spośród mieszkańców grodu w Moryniu wzrostem, siłą i odwagą wyróżniał się młody RAK. Najlepszy rębacz, niechybny łucznik, górował nad innymi także szybkością biegu i umiejętnością pływania. A że do tego i pieśni znał mnóstwo, i zabawom wszelkim przewodzić umiał, ceniła go starszyzna, a młodzież w ogień by za nim poszła. On jednak marzył o sławie rycerskiej w obronie Ojczyzny. Nie czekał na to długo. Liczne zastępy wrogów z zachodu jak wezbrane fale zalały ziemię
pomorską.
Ostrzeżeni płonącymi nocą łukami, mieszkańcy okolicznych wsi schronili się na czas w gródku, wespół z załogą odpierając ataki. Ale co znaczy garść obrońców wobec wielokrotnej przewagi wroga? Już i rąk do walki i grotów do strzał brakowało, więc bito wdrapujących się na wały włóczniami, spychano ich zaostrzonymi drągami, zrzucano potężne głazy, oblewano ukropem.
Brandenburczycy, zaskoczeni dzielną obroną Morynian, cofnęli się od murów, zabierając z sobą rannych i zabitych, i rozpoczęli oblężenie. Tymczasem w grodzie zjawił się wróg najstraszliwszy - głód. Upadły serca niektórych obrońców i o poddaniu się myśleć zaczęli
- Nie wytrzymamy dłużej jak dwa, trzy dni - szemrano.
- Jak nie od ran, to z głodu padniemy, ale cięższy będzie nasz los, gdy bezsilnych zbrojnie zagarną, niż gdy z dobrej woli na łaskę się zdam - dodawali inni.
- Żeby choć na posiłki a pomoc liczyć można!
Ale skąd pomoc, gdy wezwać jej nie ma jak? Wąż się u grodu nie wśliźnie, ptak nie wyleci, by go nie ubito!
Zamyślił się Rak. Beznadziejność długiego oporu wiadoma była i jemu. Ale gdyby tak spróbować przedrzeć się a pomoc wezwać. Choć osłabiony walką i podniesionymi ranami, nie zawahał się.
- Ja pójdę po pomoc, jeno ślubujcie, że trzy dni jeszcze utrzymacie! - krzyknął.
Porwani jego zapałem obrońcy głośnym okrzykiem potwierdzili obietnicę dalszej obrony.
Późnym wieczorem, nóż jeno jako jedyny oręż, zabierając ze sobą, zsunął się z wałów i poprzez bagno i chaszcze czołgać się począł ku jezioru. Już dotarł do brzegu i chciał znużyć się w chłodnej fale, gdy dostrzegł zapełnione zbrojnymi czółna wrogów. Nie myśląc wiele, uciął nożem grubą trzcinę, wsadził ją w gębę i zanurzył się w wodę. Udało się. Poczekał, aż łodzie z knechtami brandenburskimi oddaliły się, a potem płynąc i brodząc wśród szuwarów, dotarł na przeciwległy brzeg i skrył się w puszczy. Przed południem odnalazł wśród boru oddziały wojsk polskich. Nim jednak wyruszyła odsiecz już drugi dzień miał się ku końcowi.
- Nie zdążą na czas - martwił się Rak - a obrońcy pozbawieni wieści nie zdzierżą i gród poddadzą.
Uprosił więc dowódcę odsieczy o jak największy pośpiech, a sam ruszył z powrotem do Morynia.
Posługując się trzciną, to płynął, to przekradał się po dnie pod wodą i wreszcie szczęśliwie przebrnął jezioro. Tuż jednak pod murami grodu natknął się na straże brandenburskie.
- Wer da?! Krzyknął strażnik.
Nim się Rak spostrzegł, już kilku knechtów rzuciło się na niego, by pojmać go żywcem. Rak wyrwał nadbiegającemu włócznie i wraz go przebił, lecz widząc, że nie zdoła się wrogom obronić, przyłożył ręce ku wargom i krzyknął, co miał tchu w piersiach:
- Tu Rak! Tu Rak! Idzie odsiecz! Wytrwajcie!...
Wstrzymali się na chwilę zaskoczeni przeciwnicy, lecz zrozumiawszy, że to jakaś wiadomość dla grodu, z wściekłością natarli na Raka.
- Wytrwajcie ! - zdołał krzyknąć raz jeszcze i z rozpłataną głową runął w fale jeziora.
Usłyszeli go jednak obrońcy i w mężnej walce dotarli do przyjścia pomocy. Odpędzono wroga połączonymi siłami, a pamięć o bohaterskim Raku przetrwała wiele pokoleń.
Opowiadają też, że nieraz w pogodne letnie noce wyłania się z fal jeziora olbrzymi rak, przybliża się do brzegu w kierunku miasta, a o świcie znów zanurza się w jeziorze.
Wśród ludu mówią, że jest to zaczarowana dusza dawnego obrońcy moryńskiego grodu - bohaterskiego RAKA".
Ozdobą miasta, a jednocześnie legendarnym miejscem "spoczynku" bohaterskiego Wielkiego Raka jest jezioro Morzycko zaliczane do najgłębszych jezior w Polsce. Jego głębokość to ok. 60,0 m.
W jeziorze zatopiony jest radziecki myśliwiec Jak-9, który spadł tu pod koniec II wojny światowej. Kilka lat temu chcieli go wydobyć prywatni poszukiwacze skarbów, ale po interwencji miesięcznika "Nurkowanie", który zaalarmował opinię publiczną i konserwatorów, wrak samolotu pozostał w jeziorze. Dodatkową atrakcję dla płetwonurków - poszukiwaczy stanowią wraki łodzi rybackich.
A tak wyglądał przedwojenny Moryń:
Tym, którzy dobrnęli do końca...gratuluję:)
Dobrnęłam:)) Ciekawe miasteczko...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Super mury, kościół, fontanna z Wielkim Rakiem wspaniała! Film - tradycyjnie - obejrzę w domu. W pracy nie mogę.
OdpowiedzUsuńCiekawie się czyta dlatego problemu z "dobrnięciem do końca" nie miałem. Bardzo dobry - profesjonalny - post!
OdpowiedzUsuńNie znam Morynia ale po tym co o nim tak drobiazgowo i ciekawie napisałaś żałuję...
OdpowiedzUsuńŚwietny RAK! Wpis jest faktycznie długi jednak da się dobrnąć do końca (jak się chce)a ja dobrnęłam!:P
OdpowiedzUsuńTwoje relacje z włóczęgi po polskich pomorskich wioskach biją na głowę przereklamowane Egipty i inne takie -:)
OdpowiedzUsuńCudze chwalicie, swego nie znacie... :)
UsuńMeg świetnie, że dzielisz się swoimi wypadami i wcale nie uważam, że są Twoje relacje są za długie. Do końca doszłam nawet nie wiem kiedy-:) Podobają mi się Twoje posty a właściwie artykuły. Moryń śliczny. Kościół i ten ołtarz - oryginalne! Świetne współczesne i stare zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTekst i zdjęcia ciekawe w pierwszym rzędzie te archiwalne zamieszczone na video. Z Moryniem nic mnie nie łączy, nie byłem tam jak dotąd ale przeczytałem z zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję gratulację - przeczytałam od deski do deski i obejrzałam YT:))
OdpowiedzUsuńCałe miasto zabytek! Nie do wiary! Pewnie dlatego , że czas nie zatarł do końca śladów ...Slajdy z YT niewiele mi mówią ale podoba mi się stary Moryń.
Dużo tam świadectw zamierzchłej przeszłości.
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj Meg! Jak na Ciebie arcik jest krótki:D:D:D
OdpowiedzUsuńAle bym se ponurkował do wraku:D Raczysko na fontannie bajer!:D
Pozdrówka Meg!
...jest taka możliwość, można tam nurkować legalnie:)
UsuńOdkrywasz przede mną nowe lądy:)
OdpowiedzUsuńPiękna legenda, z przyjemnością przeczytałam, z przyjemnością oglądnęłam zdjęcia i film, i z przyjemnością notuję w dziale 'trzeba zobaczyć';)
o okolicy też będzie, czy juz było?
....jeszcze coś niecoś będzie. Ale też było...Kliknij proszę w pasku "Kategorie" - Zachodniopomorskie ...tam jest kilka postów ...
UsuńPrzeglądnęłam i widzę, że to byłby ciekawy kierunek wakacyjnych wojazy, które uskuteczniam z przyjaciółkami od lat, po Polsce;
Usuńjuż nie raz zastanawiałysmy sie nad tym regionem kraju, chyba nie ma co odkładać.
;)
...bardzo dobry kierunek, zapewniam:)
UsuńMeg co jedno miasto Pomorza Zachodniego, które opisujesz to ciekawsze...
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy post i zdjęcia. Dobrze Ci to wyszło. AnnaZ.
OdpowiedzUsuńMiałam koleżankę z Morynia. Raz tam byłam na urlopie pod gruszą. Piękne miasteczko i cudownie położone, a te mury obronne są prześliczne w niektórych miejscach obrośnięte bluszczem. Cudnie się prezentują.
OdpowiedzUsuń...akurat tych obrośniętych bluszczem nie mam na żadnej fotografii...a szkoda:(
UsuńMeg, dobrnęłam do końca. I z chęcią czytałabym dalej... . :-) Piękny kawałek historii. A'propos Twojego wpisu u mnie - to nie jest Harlequin. Ja też nie czytam takiej "literatury". To powieść historyczna. Pozdrawiam serdecznie. :-)
OdpowiedzUsuńMałgosiu,
OdpowiedzUsuńNa etapie czytania Przygód Pana Samochodzika jest mój 11 letni wnuk i myślę, że z chęcią zapozna się z Twoim postem. Od siebie napiszę - kopiując po poprzednikach i poprzedniczkach - że nie dłużyło mi się czytanie, gdyż Moryń - tak przez Ciebie opisany - jest bardzo interesującym miastem.Pozdrawiam.
...Misiu, Nienacki wspomina Moryń w "Księdze Strachów".
Usuńwejdź na forum
Usuńhttp://pansamochodzik.ok1.pl/viewtopic.php?t=1987&postdays=0&postorder=asc&start=240
Bardzo ładna miejska wieś:P
OdpowiedzUsuńJeśli mnie kiedyś do Morynia zagna to wrzucę wpierw w drukarkę Twój post - przewodnik...Cieplutko pozdrawiam i dziękuję za kolejną super ciekawą wycieczkę.
OdpowiedzUsuń...jako dopełnienie przewodnika proszę bardzo, ale tylko jako dopełnienie:)
UsuńMeg post mi się podoba; bardzo ciekawy ten Moryń.
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią wybrałabym się do Morynia ponieważ tak ładnie zachęcasz opisem i zdjęciami ale... ta odległość!!!
OdpowiedzUsuńAdela
No bez przesady. Nie ma czego gratulować, lepiej przeprosić, że tak mało :P
OdpowiedzUsuńA teraz uwaga... właśnie planuję wraz z koleżanką wycieczkę do Morynia- no namówiłaś mnie! :)
Pozdrawiam Cie gorąco! :)
...już Ci zazdroszczę, chętnie wybrałabym się do Morynia raz jeszcze...
UsuńJak można było nie dobrnąć do końca, jak Ty tak wspaniale piszesz :). Czytało się z zapartym tchem. Bardzo ciekawą miejscowość nam pokazałaś z wieloma cennymi zabytkami. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń...to się cieszę:)
UsuńMiło się ogląda i ciekawie czyta. Trudno mi ocenić czy Moryń jest miejscowością piękną ponieważ nie byłam, a zdjęć nie ma zbyt wiele ale wierzę , że jest i że jest warty odwiedzenia.
OdpowiedzUsuń...wart, wart:)
UsuńSolidnie przygotowana publikacja i dobre zdjęcia!
OdpowiedzUsuńSuper relacja, kościół wspaniały i reszta też oczywiście.
OdpowiedzUsuńCudne widzę to miasteczko...
OdpowiedzUsuńBardzo kocham klimat zagubionych w wielkomiejskim świecie miasteczek...Dzięki za kolejny przystępny (niedługi!!!) post zapoznawczy:))
OdpowiedzUsuńHello, Meg.
OdpowiedzUsuńAwe inspiring your works...
It lets me feel warmth with the humanity.
Thank you for your usual visit and heart.
The prayer for all peace.
Have a good weekend. From Japan, ruma ❃
Rzeczywiście jest co gratulować.
OdpowiedzUsuńDużo i solidnie napisałaś :-)
...:)
UsuńBywałam na wakacjach, a nad jeziorem odbyło się najlepsze wesele naszych Przyjaciół...takie przy ognisku :) No i nigdzie, i nigdy więcej tylu ryb wyłowionych z jeziora przez naszych Panów nie widziałam i nie skrobałam ;)
OdpowiedzUsuńDawno już nie byłam.
Serdeczności
...:)
UsuńMiłego weekendu Wam życzę!
DziękujęMeg za piękną opowieść o Moryniu
OdpowiedzUsuńAmei as fotos... a cidade é super bonita e misteriosa.
OdpowiedzUsuńBom fim de semana!
Beijinhos.
Brasil.
♥ •˚。
°° 。♥。
●/ ♥•˚。˚
/❤
/ \ 。˚。♥
Witaj:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia z dzisiaj - i niesamowity film z przeszłości... urzekł mnie czar tego miasteczka. I te bajeczne, sepiowe pocztówki.
Dziękuję Małgosiu za fantastyczną wycieczkę po terenach, o których nic nie wiem. Odkrywasz dla nowe (a przy okazji stare) światy...:)
Pozdrawiam serdecznie!
... przepraszam - powinno być: odkrywasz dla mnie nowe... itd.
UsuńDałam radę-:) Przeczytałam jak kartkę z interesujacej książki.
OdpowiedzUsuńSłonecznej niedzieli.
Miasteczko, w którym poznali się moi dziadkowie po II wojnie światowej i gdzie osiedlili się. Spędzałem tam wczasy 10 lat temu. Jezioro Morzycko bardzo urokliwe, świetnie zagospodarowane i ciche. I wszystko w cieniu klimatycznego, średniowiecznego miasteczka.
OdpowiedzUsuń