Na wystawie, której głównym motywem jest wygląd dawnych kuchni w regionie berlińsko - brandenburskim, , nic nie udaje starego. Każdy eksponat jest prawdziwy! Pieczołowicie dobrany i wychuchany przez kolekcjonera uczy nie tylko historii, ale także daje wyobrażenie jak wyglądały przedwojenne niemieckie pomieszczenia kuchenne...
Te archaiczne sprzęty, wystawione na piętrze Klubu "Lamus", gdzie niegdyś mieścił się mieszczański dom, harmonijnie wtapiają się w otoczenie. Zdaje się, że żyją własnym i nieprzerwanym przez czas rytmem... Tu znalazł swoje miejsce na biało pomalowany kuchenny stół i dwa krzesła...
Z kąta zerka ...ówczesna lodówka...
A na ścianach wiszą czarno - białe, duże fotografie... Wypełnione kuchennymi antykami, uśmiechniętymi właścicielami zapraszają współczesnych do środka otwartym, tajemniczym wnętrzem.
Kuchenne pomieszczenia, jak wszystko, na przestrzeni lat ewoluowały. Z czasem przepiękne kredensy, stoły, taborety czy wreszcie kuchenki zamieniano na nowe. Pozbywano się "poniemieckich" garnków, oryginalnych pojemników na produkty, półek, wieszaków czy kuchennych ściereczek ozdobionych monogramami poprzednich właścicieli...
Jako, że wychowałam się "poniemieckim" domu chcąc nie chcąc żyłam wśród takowych pamiątek przeszłości.
W sieni domu aż do lat 80 -tych znajdował się żeliwny zlew . Stały wikinowe kosze na warzywa i owoce. Na kuchennym kredensie, z bogato zdobionymi drzwiczkami przez lata stały porcelanowe, biało – niebieskie pojemniki z napisem „SALZ”, „ZUCKER”, „KAFFEE”. W szufladzie znajdowały się papierowe teczki z niemieckimi napisami, a w szafach wieszaki z niemiecką nazwą miasta ... Z babcinej kuchni wydobywał się zapach smażonych na "westwalce" dań...Z pomieszczenia zwanego pralnią para z żelazka " na duszę"...
Dzięki tej fascynującej wystawie udało mi się nie tylko przejrzeć karty historii starodawnych kuchni zamkniętych w pętli czasu, ale również wrócić do wspomnień o rodzinnym domu, o urządzonej podobnie kuchni, po której, tak jak i po domu nie zostało już nic...
(Wystawa czynna do 14 października 2012 r.)
Cudowna podróż w czasie! Szkoda, że mieszkam tak daleko...
OdpowiedzUsuńKapitalna wystawa! Dziękuję Ci za odrobinkę świata, który znam tylko z filmów! Pozdrawiam ciepło-:)
OdpowiedzUsuńWspomnienia!!! Westwalkę miała moja Babunia. Miała również piec właśnie z dochówką. Gdy wracałam ze szkoły Babunia z niej wyciągała obiad. Nie mogę przypomnieć sobie innych pokazanych sprzętów a lodówki za skarby świata nie pamiętam. Jak ona działała?
OdpowiedzUsuń...bardzo prosto, do pojemniczka na blacie wrzucano lód, do szafki żywność i...chłodziarka gotowa:)
UsuńA to ciekawostka z tą lodówką. Genialny i prosty w zasadzie pomysł!
UsuńFantastyczny skok w przeszłość!
OdpowiedzUsuńZnane mi klimaty, bo też się wychowałam w domu "poniemieckim" :-)
OdpowiedzUsuńDzisiejsza młodzież na pewno nie wie, co to jest dochówka...
A ja pamiętam jak się w niej jeszcze piekło mięso...
Ależ cudna kuchnia! U mnie kuchnie wygladały inaczej. Takie jak pokazujesz na fotkach to dla mnie egzotyka. Przy okazji - świetnie napisane. Twoje wspomnienie chwyciło za serce...
OdpowiedzUsuńPozdrowionka!!!
Świetna wystawa! Świetny post! Muszę ją zobaczyć! Przyjadę specjalnie do G.
OdpowiedzUsuńKolega - Twój towarzysz na wystawie - posiada niekwestionowany skarb!
Pozdr.
...przyjedź, zapraszam! A kafle...oczywiście, że to skarb, w końcu wypalone w Velten :)
Usuń...w 1935 roku!
UsuńChciałabym mieć taką kuchnię i takie wspomnienia. Niestety ani jedno ani drugie jest niemożliwe do spełnienia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam-:)
Niesamowita wystawa! Nie mogę oczu oderwać od kuchni i tych czarno-białych zdjęć! Po prostu wehikuł czasu!
OdpowiedzUsuńPrzedwojenne domy Gorzowa, Szczecina, czy Wrocławia, jeszcze dziś kryją wiele tajemnic i zamierzchłych ciekawostek, stanowiąc atrakcję (nieraz nawet na granicy egzotyki) dla mieszkańców centralnej i wschodniej Polski.
OdpowiedzUsuńP.S.
Podoba mi się ta drewniana lodówka:)
Po wioskach można jeszcze gdzieniegdzie spotkać poniemieckie kuchnie. Niemniej przechodzą do nomen omen lamusa -:) Gratuluję organizatorom wspaniałego pomysłu a Tobie Meg świetnie napisanego postu! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam na żywo tak urządzonej kuchni...
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie napisana i obfotografowana relacja!
OdpowiedzUsuńA kuchnie...Cóż, prawie jak u mojej babci!
Zawsze podobały mi się przedwojenne sprzęty i meble. Mają w sobie czar minionej epoki. Szkoda, że do Gorzowa mam daleko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluteńko!
Małgosiu, Przechowuję w pamięci wspomnienia przedwojennej kuchni. Pamiętam stryjenkę i babcię jak siadały w kuchni przy kaflowej białej westwalce i opowiadały sobie nowiny. Nie są mi obce poniemieckie urządzenia kuchenne. Porcelanowe pojemniki, również wyszywane makatki były stałym elementem wyposażenia kuchni a pokoi zaś kaflowe, niezwykle pięknie rzeźbione piece z dochówkami! Dziękuję , że zabrałaś mnie w nostalgiczną wyprawę do mojego dzieciństwa.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMeg, taki piekny ten post, z pięknymi zdjęciami, że poczułam się jakbym była na wystawie i w Twoim domu i widziala wszystko na wlasne oczy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wzruszona i zauroczona tamtym światem!
Interesująca wystawa.
OdpowiedzUsuńCiekawa wystawa, a ówczesna lodówka jest super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFantastyczny zwrot do przeszłości!
OdpowiedzUsuńŚwietna wystawa! Więcej nie trzeba pisać, wystarczy wejść i zobaczyć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Najpiękniejsze są przedwojenne meble i dodatki. JAK BĘDZIE MNIE STAĆ.... to pozwolę sobie na takie meble. Poza tym- wystawa imponująca!
OdpowiedzUsuńWitaj Meg! Jestem zachwycona eksponatami i zdjęciami z przeszłości. Dostałam w spadku po sąsiedzie starą poniemiecką witrynkę kuchenną. Na jej "plecach" jest rok 1934 i coś po niemiecku czego odczytać nie mogę. Witrynka stoi na razie na strychu - domaga się gruntownej renowacji. Ma dużo dziur po kornikach. Mąż własnymi siłami nie da rady jej reanimować. Szukamy fachowca. Mam nadzieję, że witryna stanie w kuchni jak najszybciej. Chcę ażeby była pomalowana na pastelowy róż. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń"reanimujcie"!
UsuńWarto popatrzeć jak było kiedyś. Czas płynie i wszystko się zmienia. Nie wrócimy już do tych starych kuchni, choć niektórzy próbują. Nie jest to jednak to samo i nostalgia nic nie pomoże.
OdpowiedzUsuńŚwietna wystawa szkoda, że nie stała. W pobliżu mnie jest Muzeum Owczarnia. W zabytkowej chacie odtworzono wystrój mazurskiego mieszkania z oryginalnym wyposażeniem. I urządzono tradycyjną dla Mazur kuchnię z piecem kaflowym, talerzami, koszami, młynkami do kawy, łyżkami i innymi "gadżetami" -:) I napiszę Ci, że w urządzeniu kuchni z Owczarni i z tej z wystawy w Twoim mieście nie widzę zbytnich różnic.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia-:))
...otóż to, bardzo szkoda, że nie stała...ale póki życia, póty nadziei...
Usuń♡¸.°.¸♫♫♪
OdpowiedzUsuńMuito bacana!!!!
Bom domingo! Boa semana!
Beijinhos.
Brasil
♡彡♫♪°.¸.•°`
Jakbym o sobie i mojej Babci czytała Meg.Pamiętam i zlew w sieni i kredens z porcelanowymi pojemnikami.Do tej pory mam biało emaliowany pojemnik na pieczywo. Liczy sobie ponad 100 lat.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńLubię patrzeć na takie starocie, one mogłyby snuć niejedną opowieść...
OdpowiedzUsuńPójdę! Na 100 % pójdę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
...ponieważ nie w każdy dzień Klub jest otwarty, podaję namiary, wtorek, środa, czwartek piątek od godz. 11 do 17, w soboty od 11 do 14.
UsuńDzięki za namiary. Pozdrawiam :)))
UsuńHm... rozmarzyłam się
OdpowiedzUsuńJa wychowałam się w Krakowie, gdzie nie tylko kuchnia przesiąknięta była germanizmami, więc pewne pojecia sa mi znane i lubiane;)
OdpowiedzUsuńCzy tytułowa dochówka to inaczej duchówka?
...czasem mówiono "duchówka" również :)
UsuńW moim rodzinnym domu był piec kaflowy z duchówką,piecem do pieczenia chleba i z zapieckiem. Na zapiecku można być nawet spać, ale u nas było to wykorzystane jako składzik.
UsuńKtoś powyżej wspomniał, że piec kaflowy to marzenia nie do spełnienia. Nieprawda!
Mam swój wymarzony piec.Co prawda bez "leżanki", ale mam.
http://wkuchniwpiwnicywogrodzie.blogspot.com/2011/11/zachciao-sie-babie-pieca.html
I jeszcze jako ciekawostka z Podlasia
http://takietampstrykanie.blogspot.com/2013/06/klimaty-jakie-lubie.html
http://takietampstrykanie.blogspot.com/2014/02/klimaty-jakie-lubie-cd.html
Fantastyczna wystawa!
OdpowiedzUsuńświetnie wszystko wygląda przecudne rzeczy
OdpowiedzUsuńMilusiego wieczorku
Niech ten tak pogodnie rozpoczęty tydzień
będzie dla Was dobrym tygodniem. Cieplutko pozdrawiam
Świetna wystawa! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńoj te dochowke tez mialam czyli inaczej piekarnik ale tez komody chlodziarki to nie znam , no prosze znowu cos sie dowiedzialam , ciekawe :)potrzeba matka wynalazkow
OdpowiedzUsuńPrzylecę w początach października to obaczę :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane Meg!
Fotki bajerek!
I mnie żal...
Pozdrówka Meg!
Poruszajaca serce wystawa! obecnie coraz szybciej odchodzi pokolenie pamietajace opuszczanie wlasnych domow, podroz wagonami bydlecymi i wejscie do domu po obcych ludziach, z jego wystrojem, zapachami, do wnetrza ktore mialo, a dokladniej MUSIALO stac sie ich domem. Przez wiekszosc zycia jej nowi mieszkancy nie byli u siebie, czuli sie obco jak my zakladajac cudze przepocone buty. co dzilalo w dwie strony. Niemcy rowniez uciekajac trafiali na obce sobie tereny. Teraz nowe pokolenia urodzone i wychowane zaczyna byc naprawde u siebie, bo innego "u siebie" nie zna. Nie istnieje juz cos takiego jak przedwojenna kuchnia. Niektorzy chca wracac i ja odtwarzac w sprzetach i meblach ale to nie to samo. Ja pamietam takie kuchnie. Odeszly z moim dorastaniem.
OdpowiedzUsuńKlaniam sie,
Pozdrawiam.
Igor podesłał mi link.
OdpowiedzUsuńZ każdym dodatkowym zdjęciem i wpisem - coraz bardziej "nakręcam się" na wystawę :)
Dzięki tej wystawie i tej notce stara kuchnia i zdjęcia przemówiły i opowiedziały swoją historię i historię rodzin. Nie wyobrażam sobie jak gorzko czuje się człowiek, siłą zmuszony od opuszczenia swojego domostwa.
OdpowiedzUsuńTak sobie to wszystko wyobrazić – kiedyś ta kuchnia była w centrum życia tych ludzi. A teraz? Stoi i generuje wspomnienia. Piękna wystawa!
Pozdrawiam!