Powstało w latach siedemdziesiątych XX wieku i znajduje się w Witnicy, oddalonej od Gorzowa Wielkopolskiego o 30 km.
Postać pułkownika i historia powstania muzeum jest bardzo ciekawa, ba mogłaby stanowić scenariusz filmowy. Pułkownik Chmielewski podczas jednej z wycieczek do Warszawy w domu swojego frontowego kolegi natrafił na książkę Kazimierza Kaczmarka pt :" Przez trzy granice" z wpisem iż zginął i został pochowany na cmentarzu 17 pułku Piechoty II Armii Ludowego Wojska Polskiego w Zgorzelcu. Udał się tam niezwłocznie i odnalazł "swój" grób. Okazało się także, że pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. I oto ten nadany mu pośmiertnie krzyż stał się zaczątkiem jego pasji - utworzenia muzeum. Pułkownik Chmielewski jest równocześnie kustoszem i przewodnikiem po muzeum. W niezwykle ciekawy i przystępny sposób opowiada zwiedzającym historię swojego żołnierskiego życia, a także historię każdego zgromadzonego w muzeum eksponatu.
(Pułkownik oprowadza wycieczkę szkolną)
Zwiedzanie rozpoczyna się już na podwórku. Tu znajdują się armaty i działa używane przez wojsko polskie w czasie II wojny światowej.
Reszta ekspozycji znajduje się w domu. Muzeum posiada sale podzielone tematycznie. Sala nazwana przez fundatora muzeum Kampania Wrześniowa 1939 to zbiór dokumentów, broni, mundurów i odznaczeń. Na uwagę zasługują odznaki wszystkich pułków kawalerii jakie istniały w Polsce przedwojennej. Ciekawym eksponatem jest ułańskie siodło z przytroczoną pękniętą szablą.
Kolejna ekspozycja nosi tytuł :" Żołnierz polski na frontach świata i w walce podziemnej w kraju". Mamy tu pokaźny zbiór hełmów, broni oraz umundurowania, które były używane przez powstańców warszawskich w 1944 roku. Znajdujemy tu również mundury wszystkich niemalże formacji WP z okresu II Wojny Światowej.
Ostatnie dwie sale obrazują powojenną historię Ludowego Wojska Polskiego. Oprócz broni wszelakiego rodzaju, mundurów czy urządzeń wojskowych ( głównie saperskich) mamy tu wyrysowane szlaki bojowe oraz ich dowódców. Jednym z ciekawszym eksponatów jest odznaka pilota wojskowego należąca do generała Mirosława Hermaszewskiego.
Znajdujemy tu także oddzielną salę, w której wystawione są mniejsze armaty i działka. Każdy z eksponatów muzealnych jest autentyczny. Wstęp do Muzeum Chwały Oręża Polskiego jest bezpłatny.
I film:
Pułkownik Chmielewski zmarł w 2015 roku.
ciekawe i interesujące trzeba tylko tym interesować się bardziej
OdpowiedzUsuńŻyczę wspaniałego i słonecznego dnia
Historia życia pułkownika i powstania muzeum oraz one samo - ciekawe. Myślę, że zwiedzenie go uzupełnia wizualnie lekcje historii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetna lekcja historii!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia Meg.Sporo osób interesuje się militariami i opowieściami o działaniach wojennych. A słuchać tego od jednego z uczestników tych zdarzeń to coś wyjątkowego. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z prywatnym muzeum o charakterze wojskowym...i jeszcze w czasach pieniądza kustosz - właściciel prowadzi je za darmo. SZACUNEK!
OdpowiedzUsuńPułkownik - wniosek nasuwa mi się po lekturze posta - ma pasję połączoną z misją. Dobrze, że są tacy ludzie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam -:))
Ciekawa historia "poległego" pułkownika. Ładne zdjęcia muzeum. Bardzo podziwiam ludzi z taką pasją, bo mi samemu często brakuje cierpliwości.
OdpowiedzUsuńDzięki przypadkowi "uśmiercenia" pułkownika powstała pasja zrobienia muzeum. Przypadki chodzą po ludziach i ten okazał się w peryspektywie szczęśliwym . Powstało muzeum!
OdpowiedzUsuńCiekawy post Meg oraz zdjęcia z filmem!
Super sprawa !
OdpowiedzUsuńTo coś dla mojego mężusia:))
OdpowiedzUsuńHistoria powstania muzeum na kanwie przeżcia własnej śmerci pułkownika niesamowita!!!
Bardzo ciekawe...dziękuję za lekcję historii
OdpowiedzUsuńW prezentowanym filmiku pułkownik mówi "jestem synem i wnukiem legionisty"...
OdpowiedzUsuńNa pewno warto to muzeum zwiedzić mając za przewodnika takiego człowieka!
Ps.
Wiem gdzie jest Witnica. Ode mnie to 100 km.
Pozdrawiam :))
Był żem raz, ale pułkownika ni było. Pocałowałem furtkę, obejrzałem zza płota armatki i wsio.
OdpowiedzUsuńPozdrówka Meg:D
Wojskowość nie należy do kręgu moich zainteresowań aczkolwiek chwała panu pułkownikowi za utworzenie muzeum. Obejrzenie eksponatów z pewnością poszerza wiedzę historyczną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pan pułkownik liczy pewnie ponad 80 wiosen.
OdpowiedzUsuńsuper codzienna historia wszystkich tematów
OdpowiedzUsuńMundury, broń, armaty , odznaki itd. dużo tego. Na pewno warto byłoby zwiedzić tym bardziej z przewodnikiem , który przeżył czasy II wojny światowej i sam zbierał eksponaty.
OdpowiedzUsuńAnnaZ.
W moim mieście jest co prawda państwowe muzeum wojskowe ale od czasu do czasu organizowane są wystawy zbiorów pochodzących od prywatnych kolekcjonerów. Ludzi z pasją nie brakuje. Dzięki Bogu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Muzea prywatne mają tę zaletę, że powstają i działają z pasji, a nie tylko z historycznej powinności.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie Kochana znów historia przedstawiona w niezwykle mądry i przystępny sposób :-)
OdpowiedzUsuńPrywatne Muzeum Chwały Oręża Wojska Polskiego brzmi bezpiecznie . W Gdańsku mieści się prywatne muzeum z eksponatami niemieckiej armii i właściciel ma nakaz zamknięcia muzeum.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w prywatnym muzeum i nie przyszło mi do głowy, ze takowe są.
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia i pułkownika i powstania muzeum :) Cóż pozostaje życzyć sobie, jak najwięcej ludzi z pasją :) A swoją drogą pułkownik wspaniale się trzyma , jak na swoje lata :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pasja nadaje sens życiu a pasja łączona z dydaktyką misję.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że byłam w tym muzeum. Małe, ciasne i super! Czy pan pułkownik jeszcze żyje?
OdpowiedzUsuń