(Fot.1969, Tata Mikołaj i ja)
Ojciec był ze mną przez 30 lat. Od dnia moich narodzin, aż do dnia swojej nagłej i niepodziewanej śmierci. Przez trzy dekady był ze mną i był dla mnie, rano mnie budził, wieczorem tulił do snu. Był moim Tatą Mikołajem, który nie tylko w święta przynosił mi dary i rózgi...
Gdy byłam małą dziewczynką, wierzyłam i czekałam na baśniowego św. Mikołaja. Nie wiedziałam przecież, że mój Tato nosi imię Mikołaj. Mama zwracała się do Niego - Kola.
Z przyklejonym noskiem do szyby wypatrywałam sań, nasłuchiwałam dzwoneczków i marzyłam, by zobaczyć św. Mikołaja, dotknąć jego brody, posiedzieć na kolanach. Wtedy nie wiedziałam, że mam Go codziennie, nie tylko od święta.
Ojciec był ważną częścią mojego życiowego zaplecza. Wraz z jego odejściem z tego świata jakaś cząstka mnie umarła. Ojca nagle nie było już w pobliżu. Nie słyszałam jego żartów. Nie słyszałam jego gniewu, którym unosił się dość często szczególnie w sytuacjach, gdy był świadkiem jakiejkolwiek niesprawiedliwości. Nagle zostały mi tylko ślady po nim. Pędzel do golenia, brzytwa, ot takie przyziemne. I zostały jeszcze te inne, te niematerialne, te najmocniej odciśnięte w pamięci. Te ślady pojawiały się niczym przypływy wspomnień. Jakiś gest, czyjeś spojrzenie czy też usłyszane gdzieś jego imię czy ulubiona pieśń przywoływały Go. Wspomnienia spychane gdzieś głęboko do podświadomości ożywały.Czasem były miłe, wywoływały uśmiech na mojej twarzy, czasem bolesne, burzące spokój i równowagę. Jednak każdy taki powrót był zbieraniem okruszków z życia z Nim i przy Nim.
Był człowiekiem, który przeżył wojnę. Bronił mnie przed swoimi wspomnieniami z tamtych czasów. Nie opowiadał. Niemą pamiątką po tamtych czasach była blizna na piersi, tuż w okolicy serca świadcząca o postrzale...
Był człowiekiem, który ukochał ziemię. Ukochał pracę w ogrodzie. Był "złotą rączką", był człowiekiem, który do końca swoich dni łaknął wiedzy, którego interesowały nowinki techniczne czy nowoczesna muzyka.
Był człowiekiem renesansu i Wielkiego Serca...
Zbliżają się Mikołajki, czas radosnego oczekiwania na prezenty...Kiedyś, w moim rodzinnym domu były podwójnie celebrowane. Imieniny Taty i symboliczne dary od Jego imiennika.
Od 13 lat nie mam już Taty Mikołaja.... ten dzień nie jest dniem radosnym, jest dniem wspomnień.
W tym Szczególnym Dniu, idę na cmentarz, zapalam ognik pamięci i miłości na Jego grobie...Niosę Mu w darze swoje najczulsze i najprzyjemniejsze wspomnienia... i nucę wraz z rosnącymi obok sosnami - Czumbala, czumbala, czumbalalajka...
...Jego ulubioną piosenkę...
Piękne, ciepłe i pełne miłości wspomnienie....
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się...
OdpowiedzUsuńWzruszający post...
OdpowiedzUsuńPrzytulam
Meg!
OdpowiedzUsuńTwój Tata - znałem go - był prawdziwym Mikołajem. Pamiętam jak dawał mi za darmoche owoce na drugie śniadanie. Miał serce!
Pozdrówka Meg :*
Musi Ci być ciężko każdego 6 grudnia...
OdpowiedzUsuńTy jesteś Mikołajem dla Mikołaja.
OdpowiedzUsuńWzruszające...
OdpowiedzUsuńUmiesz wspaniale i delikatnie ubrać w słowa uczucia...Przykro mi , że dla Ciebie Mikołajki od 12 lat nie są radosne:((
OdpowiedzUsuńSmutne. Piosenka smutek podwaja...
OdpowiedzUsuńwzruszające i smutne:))
OdpowiedzUsuńA DZISIAJ POZDRAWIAM ŚWIĄTECZNIE,
MIKOŁAJKOWO I BAJECZNIE
Gdy Mikołaj przychodzi
cieszą się dzieci, starzy i młodzi.
Każdy swym okiem prezent chce skosztować,
nacieszyć serce, duszy pofolgować.
A gdy prezent jest w dychę trafiony,
każdy jest z nas zadowolony.
Więc gdy gwiazdka pierwsza spadnie,
pomyśl o prezencie i to dokładnie.
Meg, mam łzy w oczach... Ściskamy Cię mocno - ja i mój synek Mikołaj.
OdpowiedzUsuńNie potrafię prócz słowa - wzruszenie - napisać więcej...
OdpowiedzUsuńMeg pięknie opisałaś swojego Tatę, widać że był dla Ciebie najważniejszą Istotą...
OdpowiedzUsuńCzłowiekiem pokroju Twojego Taty jest mój mąż, tez kocha prawdę , boli go każda krzywda, pochyla się nad najdrobniejszym kwiatkiem...
mało już takich ludzi na świecie, teraz promowane są inne wartości... :(
ale pamięć o DOBRYCH I SZLACHETNYCH LUDZIACH ZAWSZE POZOSTANIE....
Buziaki Meg
Prawdę mówiąc nie wiem jak taki osobisty wpis skomentować. Serio. Długo się nad tym zastanawiałam i jedyne co mogę napisać to życzyć Ci żebyś się trzymała jakoś…6 grudnia.
OdpowiedzUsuń:(((((
OdpowiedzUsuńWIERZE ZE ZMARLI SA WSROD NAS.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM ZNAD WELTAWY
[*]
OdpowiedzUsuńChcialbym miec taka ciepla corke.
OdpowiedzUsuńKlaniam sie,
Jan.
Piękny hołd ten wpis
OdpowiedzUsuńSiedzę już chwilę nad otwartym okienkiem komentarza i nie potrafię napisać niczego sensownego. Pięknie opisałaś swojego tatę. Aż się wzruszyłam. Do tej pory mam szkliste oczy. Na pewno przez sytuację w której się znalazłam. Śmierć jest okropna. Zwłaszcza gdy zabiera Nam osoby które tak bardzo kochamy.
OdpowiedzUsuńAle jestem pewna, że Twój tata będzie żył wiecznie... dopóki będzie w Twojej pamięci.
Pozdrawiam, 3maj się jutro kochana!
Wiedziałem, że będzie ten temat W końcu nie każdy miał Mikołaja w domu cały rok. Poza tym - córka Mikołaja, też brzmi ciekawie. Myślałaś o tym?
OdpowiedzUsuńWzruszające opowiadanie...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Oczy mi się zaszkliły łzami ze wzruszenia
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię ...:*
OdpowiedzUsuń...za Wasze komentarze, Wasze Dobre Słowo...
OdpowiedzUsuńZ serca
Dziękuję
smutne to:))
OdpowiedzUsuńJuż Mikołaj grzeje sanie, czego pragniesz niech się stanie.
Każde z marzeń skrytych w głębi Święty Dziadek może spełnić, a gdy Mikołaj Cię ominie zrób na wieczór smutną minę bo to obowiązek Świętych by przynosić nam prezenty . Gdy pierwsza gwiazdka błyśnie na niebie Święty Mikołaj przyjdzie do Ciebie, a potem odleci i skryje go mrok lecz się nie martw - wróci za rok.
Wzruszające słowa Małgoś...Masz wielkie serce i piękną duszę...
OdpowiedzUsuńWzruszające to wspomnienie...
OdpowiedzUsuń