Tam, gdzie stał mój rodzinny dom jest dziś pusty plac. Przy krawężniku leży zmruszały kamień ,a u płotu rośnie samotna sosna, którą kiedyś posadził mój Brat... niemi świadkowie tamtych moich beztroskich dni. Tu dorastałam, tu bawiłam się z rówieśnikami, spędzałam czas pośród zieleni, ciszy wśród ludzi, którzy byli życzliwi i pomocni. Stanowiliśmy jedną rodzinę. Wielu z nich już nie ma, wielu rozjechało się po świecie, z kilkoma osobami z tamtych czasów wciąż utrzymuję kontakt.
Ta ulica była jak mała wioska. Oddalona od centrum boczna uliczka o nazwie koloru przyciągała wielu moich ówczesnych znajomych, którzy mieszkali w dzielnicach, gdzie mogli pomarzyć tylko o ciszy i spokoju.
Wychowałam się w poniemieckim domu, prawdopodobnie z początku wieku XX. W ponad półhektarowym ogrodzie rosły drzewa posadzone ręką byłego właściciela, w podupadłej stajni zachowały się siodła, popręgi i szczotki do czyszczenia końskiej sierści. W sieni domu - do roku 1980 - znajdował się żeliwny zlew . Na porcelanowym kurku widniał jakiś niemiecki napis, a na kuchennym kredensie stały porcelanowe, biało – niebieskie pojemniki z napisem „SALZ”, „ZUCKER”, „KAFFEE”. W szufladzie dziadków znajdowały się papierowe teczki z niemieckimi napisami, a w szafach wieszaki z nazwą miasta LANDSBERG AN DER WARTHE i butelki po piwie z browaru Kohlstocka. Kiedyś mój Tata wykopał z ziemi niemiecką monetę z 1900 roku…
Pod starą jabłonką, w letnie wieczory toczyło się życie towarzyskie. Przy naftowej lampie w nastroju niemalże romantycznym wysłuchiwałam wielu ciekawych historii. Nie plotkowano, opowiadano o dawnych czasach i ludziach. Już wtedy delikatnie zaczęłam nasiąkać historią. Słuchałam bajań mojego Taty i nie przypuszczałam, że za kilka lat będę żałować, że już ich nie posłucham. Jakże pomocne by mi były dzisiaj...
Odwiedzam czasem swój były kościół, spoglądam na rozbudowane i szerokie ulice, szukam śladów wspomnień...
Patrzę na moje pierwsze niebo i myślę..."szkoda"...
© Meg. Kopiowanie, powielanie, modyfikowanie i wykorzystywanie tekstów autorki w całości bądź we fragmentach, a także fotografii bez zgody autorki bloga zabronione! Niezastosowanie się do powyższego zakazu grozić będzie konsekwencjami prawnymi, które zawarte są w USTAWIE O OCHRONIE PRAW AUTORSKICH : ( Zgodnie z ustawą z 4 lutego 1994 o prawie autorskim i prawach pokrewnych (D.U. 1994/24/83)
Fragmenty mojego świata...
UWAGA
Źródła fotografii ; archiwum rodzinne, zdjęcia własne oraz zdjęcia użyczone mi przez znajomych; Annę, Kurta Mazura, współtowarzyszy moich eskapad : gorzowskiego fotoreportera Bogusława Sacharczuka (bs) , Mariusza oraz brata Toma; wszystkie publikuję na blogu za ich wiedzą i zgodą i zawsze są przeze mnie podpisane! Korzystam także ze zdjęć umieszczonych w Wikipedii i publikuję je z zachowaniem Licencji.
Pięknie napisane!!!Ja także mieszkam w poniemieckim domu, kamienicy konkretnie. Kiedyś mieszkała w niej niemiecka rodzina kupców.
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie Meg. Zaczytałem się...
OdpowiedzUsuńObecny dom na wsi, w którym mieszkam także należał do Niemca. Wiesz, że została mi po nim brona;P
Wzruszające i świetnie napisane wspomnienia.
OdpowiedzUsuńNa pewno szkoda. Ja mam to szczęście, że ciągle mieszakam pod moim pierwszym niebem ( apropo PIĘKNA NAZWA)
Piękny post! Piękny tytuł!
UsuńKiedy tylko znajduję się w pobliżu, gdzie się wychowałam wracają wspomnienia. Są bardzo silne. Szkoda, że nie umiem ich - tak jak Ty - przełożyć na słowa.
Meg!
OdpowiedzUsuńBrak mi słów...Piękny i wzruszający post.
Teraz już rozumiem Małgosiu, dlaczego interesujesz się historią. Ona Tobie towarzyszyła od urodzenia.
OdpowiedzUsuńNapisałaś prześliczny i emocjonalny post. Przeczytałam wzruszona.
Piękny tytuł!
Pozdrawiam.
No tak, przede wszystkim, gdy przychodzi się do miejsca urodzenia łatwo uruchamiają się silniki wspomnień. Mam podobnie.
UsuńSwoją drogą - piękne opwiadanko (post). Gratulacje. Masz dobre pióro!
Tylko mogę Ci pozazdrościć, że tak łatwo przychodzi Ci piękne pisanie wspomnień!!!
Usuń...Misiu, nie do końca tak jest jak piszesz, ale na pewno ziarno kiedyś zasiane zakiełkowało...
UsuńBogatymi jesteśmy my, którzy mają co wspominać... . Meg, romantyczna duszo, pozdrawiam serdecznie.:-)
OdpowiedzUsuńHej! Ja mieszkam od dawna poza krajem.TĘSKNIĘ cholernie za moim domem rodzinnym, za miejscem gdzie sie wychowalam, za rodzina i brakuje mi tego wszystkiego. Jak jestem w Polsce to próbuje nacieszyc sie na zapas tym wszystkim. Chodze na spacery w te miejsca gdzie bawilam sie jako mala dziewczynka...ide do sadu nawdychac sie tego NASZEGO powietrza, robie zdjecia...ehhhhh .
OdpowiedzUsuńPieknie nazwalas dom rodzinny - "pierwsze niebo" Pieknie opowiedzialas!
Chciałabym mieć za czym tak tęsknić i mieć takie piękne wspomnienia. Moje wspomnienia o rodzinnym domu są prozaiczne. Nie ma o czym właściwie pisać ani czego wspominać z taką nutką rozrzewnienia jak Ty możesz. Było minęło. Jednak Tobie zazdroszczę, ponieważ masz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Piękny tytuł Meg a i całości opowieści nic nie brakuje!
OdpowiedzUsuńMagiczne miejsce!
OdpowiedzUsuńPięęęknie!
Meg z Ciebie to taka dusza pełna romantyzmu i sentymentalizmu. Tak podejrzewałam. Dopiero jednak po tym poście to widać jak na dłoni.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie opisałaś to swoje "pierwsze niebo".
tak ...szkoda.... wiele takich magicznych, miejsc przeszło już do historii, dobrze jednak że pozostaje to w twoim sercu....
OdpowiedzUsuńByło biednie, ale inaczej. Ludzi byli normalniejsi. Mam podobne odczucia. Dom rodzinny kształtuje nas. Każdego inaczej ale kształtuje. Ty wyniosłaś z niego - jak czytam - dużo historii i teraz ona procentuje w Twoich postach-:))
OdpowiedzUsuńPs.Moje miasto "za Niemca" nazwywało się Breslau -:))
Wera !
UsuńJesteśmy z tego samego miasta -:))
Napisałaś piękny post. A takie puste pole po domu rodzinnym i kamień z sosną jest jak jego grób...-:(
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój post chociaż jest nie co smutny to także bardzo ciekawy...
OdpowiedzUsuńMi często się włącza coś w rodzaju guzika wspomnień o domu rodzinnym;) Z tym "Pierwsze niebo" to trafiłaś. Istotnie pasuje do określenia domu rodzinnego.
OdpowiedzUsuńZa Polaka browaru nie macie;D
OdpowiedzUsuńMoje miasto rodzinne, w którym się urodziłam i przeżyłam 5v lat swego życia - Elblag ( Elbing ) również było niemieckie.
OdpowiedzUsuńU mojej babci również były słoje na produkty z opisami w j. niemieckim;P
Swój dom rodzinny opisałaś rzewnie w dobrym znaczeniu tego słowa! Ja do swego nie wracam. Nic z Elbląga nie pamiętam i nic mnie tam nie ciągnie.
Nuu, Meg pamiętam Twój dom i ogród. Moje "pierwsze niebo" było ulice dalej do Twojego :D
OdpowiedzUsuńPIKNE TO TWOJE OPOWIADANIE MEG!
Pozdrówka!
...tylko, że Twoje niebo było starsze, dużo starsze od mojego;)
UsuńTęsknisz. Ja za swoim tęsknię baaardzo. Najszczęśliwsze chwile przeżyłam tam gdzie się urodziłam i wychowałam do pełnotelności.
OdpowiedzUsuńAnnaZ.
Mojego "pierwszego nieba" również już nie ma. Postawili na jego miejscu ...market. Wspomnienia teraz wróciły ze zdwojoną siła.
UsuńTo już wiem skąd u Ciebie te zacięcie historyczne. Ewidentnie z domu -;) Świetny post!
OdpowiedzUsuńMeg!
OdpowiedzUsuńCiekawie, bardzo ciekawie opisałaś to Twoje "pierwsze niebo".
Moje miasto nosiło taką samą przedwojenną nazwę. chacha -:)))
...innej nie mogło, Moniu:)
UsuńNo tak, mieszkasz na zachodzie Polski. Moja ciocia mieszka w okolicy Szczecina w poniemieckim domku jednorodzinnym ze starym ogrodem.
OdpowiedzUsuńWspomnienie super. Zgrabnie napisane i bardzo wciągające. Przeczytałam jednym tchem.
Pozdrawiam
Zyłaś jak na wsi. Beztrosko i wśród zieleni...Zazdroszczę.Twój dom prócz tego miał ciekawą przeszłość. Takie miejsce z duszą!
OdpowiedzUsuńMi także podoba się tytuł postu.
Adekwatny :))
Fajnie, że masz ciekawe wspomnienia i je opisujesz. Lubię je czytać. To kawałek Ciebie i dzięki nim poznaję Ciebie i Twój świat - nie ważne, że przeszły - którym się otaczasz. I świat ten bardzo mi się podoba głównie dlatego, że nie znam historii stron z których pochodzisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Adela
Kiedy przypomnę sobie swoje dzieciństwo i ogród dziadka, to zauważam, że kiedyś żyło się jakby wolniej i spokojniej, choć wcale nie łatwiej. Ludzie mieli więcej czasu dla siebie...
OdpowiedzUsuńPIEKNIE NAPISALAS.
OdpowiedzUsuńTWOJE MIASTO BYLO KIEDYS NIEMIEKIE TAK JAK MIASTO MOJEGO CHLOPAKA. ON URODZIL SIE W POZNANIU.
POZDRAWIAM ZNAD WELTAWY
Ladnie i ciekawie opowiadasz....
OdpowiedzUsuńTeż mam takie miejsce z 'moim pierwszym niebem'. Byłam tam w ubiegłym roku, miałam wrażenie, że czas się zatrzymał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Do swojego "pierwszego nieba" wracam często. Ale nie jest to samo "pierwsze niebo"...
Usuńa ja tez sie wychowalam w takim poniemieckim bloku ale jak teraz tam jezdze do rodzicow to tylko wzdycham nie do dziecinstwa tam spedzonego tylko do widokow , i mysle sobie boze dobrze ze dziecko widzi swiat innymi oczami
OdpowiedzUsuńŁadne wspomnienia masz. Ja na razie mam swoje "pierwsze niebo" ale tylko do maja. W maju przeprowadzam się na "swoje":))
OdpowiedzUsuńFantastyczny zachód czy wschód słońca!!!
OdpowiedzUsuń...zachód:)
Usuńsuper nam opowiada zawsze pięknie
OdpowiedzUsuńRozejrzyj się dookoła
jaki piękny mamy dzień
Jak wszystko w koło woła
I pozdrawia Ci긦¸¸¦¸
"Świeci słonko znów na niebie
świeci dla mnie i dla Ciebie
Niesie radość, na to liczę,
więc Miłego Dnia Ci życzę."
Dom nasz jest tam gdzie my jesteśmy z naszymi bliskimi, bo nie mury dom tworzą, a ludzie... Ale zawsze miejsce zamieszkania naszego dzieciństwa, tam gdzie dorastaliśmy będzie mocno zakorzenione w naszych wspomnieniach. Bo to żal za tym co już nie wróci, za beztroską i bardzo często za tymi których już wśród nas nie ma.
OdpowiedzUsuńJa wciąż chcę wrócić do mojego DM, a moja córcia słysząc, ze kiedyś sprzedam dom i się wyprowadzę powiedziała; mamo ty chcesz sprzedać nasz rodzinny dom? No tak, moje dzieciaki się w tym domu wychowały...
Piękne wspomnienia Meg.
Pozdrawiam ciepło :)
...i ma córka rację...
Usuń"Pierwsze niebo"...Świetny tytuł!Dom rodzinny jest dla mnie ostoją i azylem. Często do niego wracam i zawsze mnie tam przyjmują z otwartymi ramionami .Dom rodzinny to dla mnie coś więcej niż budynek . To miłość , rodzina. Wspomnienia również. Każdy kąt je ma. Mój dom - moje pierwsze niebo wciąż stoi i w nim mieszkają moi bliscy. Trudno mi sobie wyobrazić gdyby go nie było...Bardzo emocjonalny i osbisty post Meg i piękny!!!
OdpowiedzUsuńMeg to cudowne, że tak dobrze wspominasz dom rodzinny. Mój dom był pokoleniowy. Mieszkałam z babcią, rodzicami i przez dwa lata swego życia także z prababcią. Był to dom poniemiecki - dwupiętrowy z ogrodem, ale nie tak dużym jak Twój. Po śmierci babci - miałam wtedy 5 lat - moi rodzice sprzedali ten dom. Nie wiem kto tam mieszka i czy w ogóle jeszcze dom stoi. Od czasu gdy się wyprowadziliśmy nie byłam tam. Po pierwsze dlatego, że daleko a po drugie nie odczuwam takiej potrzeby duchowej. Wspomnienia zachowałam, ale mgliste.
OdpowiedzUsuńBardzo często tak jest, że pozostają tylko wspomnienia...
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze niebo było piekłem!
OdpowiedzUsuńCoraz mniej jest domów, które zawierają jakąś tajemnicę i mają długą historię, która wywołuje dreszczyk emocji. Moje rodzinne gniazdo czy jak Ty piszesz "Pierwsze Niebo" było nasiąkniete historią. Dom a konkretnie kamienicę wybudował w 1923 roku żydowski kupiec, który w czasie II wojny światowej trafił z rodziną i lokatorami domu ( Żydami) do Oświęcimia. Został uśmiercony. Po wojnie moja babcia z dziadkiem dostała mieszkanie w tej kamienicy. Przez wiele lat krążyła legenda, że duch Żyda przychodzi do kamienicy i sprawdza zakamarki poszukując swojej córeczki, której nie było w domu w czasie gdy jego rodzinę zabierano do transportu do obozu. Moja babcia zarzekała sie, że słyszała co noc kroki na schodach i trzaskanie drzwiami. Do mnie nic nie dochodziło, ale bałam się chodzić po korytarzu po zmroku...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Meg. Ciekawy post.
...Krezko, dziękuję Ci bardzo za poruszające wspomnienia...
UsuńWedług Muzułmanów pierwsze niebo jest z czystego srebra gdzie każda gwiazda wisi jak lampa na złotym sznurze i ma swojego anioła stróża, przebywają tu Adam i Ewa. Jest to Raj.
OdpowiedzUsuńTytuł b. adekwatny ;P
Pozdrawiam z Kotliny Kłodzkiej.
Asia.
Meg, cuudowniee piszesz:)Po latach, już tylko wspomnienia nam zostają, albo aż tylko.Dlatego patrząc na człowieka zastanawia mnie jego "tajemnica", bo przecież każdy z nas niesie ze sobą przez życie "bagaż" swego istnienia, przybrany we wspomnienia, cienie sylwetek, twarze i serca bliskich, cieple dłonie Mamy, mocne ramiona Taty, które były naszym "schronieniem" i wszystko, co mieści się w słowie dom.Im jestem starsza tym żywsze są we mnie wspomnienia, czasem tak silne, jakbym przeżywała wszystko na nowo, ale to tylko złudzenie...niestety...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Żal,bo świat nie stoi w miejscu. Wszystko się zmienia. Gdy odwiedzam strony, z którymi jestem związana emocjonalnie, ogarnia mnie smutek. Już nie ma tego, co kochałam... Zostało jedynie niebo... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMeg - piękny post.
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze niebo było na Kos Gdyńskich . I tak jak Ty mieliśmy ogródek gdzie były w lecie owoce świeże warzywa nie biegało się tak na rynek bo były swoje . Pamiętam ognisko i ziemniaki z ogniska , a najbardziej jak po zjedzeniu tego ziemniaka byłam brudna bo ziemniak się trochę przy smolił i to było pyszne .
OdpowiedzUsuńPo ludziach i starych miejscach widać jak upływa czas i jakie zmiany się dokonują. Nie zawsze lepsze-:(( Piękny post. Podczas czytania aż coś chwyta za serce...
OdpowiedzUsuńMieszkalam m na wsi i musialabym zostawic moich rodzicow, ktorzy mnie wychowywali i opuscic dom rodzinny. Chociaz mieszkam teraz daleko od nich to tesknie i odwiedzam dom rodzinny bardzo czesto. Nic nie stawia mnie do pionu tak jak wizyta w domu rodzinnym. Chodze po wsi i ide na pola i laki i wspominam jak bylam dzieckiem. Spacerujac rozwiazuja sie - nie wiem ja - moje problemy i znajduje odpowiedzi na dreczace mnie pytania. Dom rodzinny jest dla mnie jedynym miejscem gdzie moge byc soba. W przyszlosci chce w nim zamieszkac z powrotem. Nie wyobrazam sobie aby go sprzedac!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń...mój dom rodzinny padł ofiarą rozbudowy obwodnicy miasta...na naszym ogrodzie stoją teraz filary Trasy Nadwarciańskiej...:(
UsuńPrzepiękne jest to ostatnie zdjęcie... aż nie mogę oderwać od niego oczu!!!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
...Brat je cyknął :)
UsuńTwoje "pierwsze niebo" było ciekawe...
OdpowiedzUsuńCzytam Meg i moje dzieciństwo do mnie wraca.Stary familok, podwórko i beztroskie lata. Mój dom dzieciństwa jeszcze stoi ale nie ma już zielonych drzew i okolicznych bagrów gdzie łowiliśmy raki.Też myślę-szkoda.Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za te chwile wzruszeń, które mi podarowałaś swoim postem..
UsuńUwielbiam takie wspomnienia i stare fotografie.
OdpowiedzUsuńJakie piękne jest to ostatnie zdjęcie <3
OdpowiedzUsuńCUDOWNE!!
Wzruszylem sie.
OdpowiedzUsuńPozwolisz nie napisze od siebie.
Boli.
Klaniam sie
Jan
Wczoraj trafiłam na Twój blog i od tego czasu spędziłam tu już kilka godzin. Świetnie piszesz! A tak nawiasem mówiąc to mieszkam na Zielonej a Twój dom widzę z okna. Pozdrawiam serdecznie, Sąsiadka :)
OdpowiedzUsuńWitaj ☺️
UsuńPiękne wspomnienia. Mieszkałem na Grobli, lecz na Zielonej miałem wiele koleżanek i wielu kolegów, w klasie (chodziłem do SP 2), a także starszych i młodszych nieco. Setki razy przemierzałem Twoją ulicę z wędeczką, leszczynową, a z czasem bambusową, na upatrzoną warciańską "główkę". Czasem tylko po to, aby obserwować mistrzów. Pamiętam też czasy, kiedy Zielona stawała się torem wyścigów rowerowych. To były kolejne maje, po kolejnych etapach Wyścigu Pokoju dziesiątki chłopaków z Zielonej i Grobli ścigało się zawzięcie. Startowaliśmy najczęściej z górki od strony Wału Okrężnego. W początku lat sześćdziesiątych każdy chciał być Gazdą, potem pojawiały się gromady Szurkowskich...
OdpowiedzUsuńParę lat później wyjechałem z Gorzowa na stałe. Ale dzieciom pokazywałem wielokrotnie, łażąc godzinami, i Zieloną, i Owczą, i Wał Okrężny, i stocznię, Kanał Ulgi (każdy Zawarcianin uczył się tam jeździć na łyżwach), i inne miejsca, które zmieniały się niesamowicie. Na szczęście, jako młokos, zainteresowałem się fotografowaniem. Najpierw Druh, z czasem Smiena, potem kółko fotograficzne...Mam nieco zdjęć Zielonej, Twój dom z pewnością też na którymś jest. Cieszę się, że trafiłem na Twój blog, i dziękuję za inspirujące wpisy.
Proszę o kontakt, chętnie obejrzałabym zdjęcia z tamtych lat... Podam email : malgosia1968ster@gmail.com
UsuńSerdeczności ☺️