29 czerwca 1999 roku pogrążeni w żalu parafianie, kapłani, bracia
zakonni ze zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej,
przedstawiciele żołnierzy Armii Krajowej i o. Prowincjał Paweł Latusek
pożegnali na cmentarzu w Markowicach koło Inowrocławia długoletniego
Sługę Bożego, proboszcza w Markowicach i Gorzowie Wielkopolskim, poetę,
harcerza, żołnierza AK i kapelana Ojca płk. Kazimierza Łabińskiego. Kondukt pogrzebowy na cmentarz poprowadzili superior domu o. Arkadiusz Sędzielowski. Trumnę nieśli kolejno: współbracia zakonni , przedstawiciele parafian i juniorzy Niższego Seminarium Duchownego w Markowicach. Ciało zmarłego zostało złożone do grobu przy wystrzałach salwy
honorowej, którą oddała Kompania Honorowa Wojska Polskiego.
(Fot. pochodzi z obelisku)
Urodził się 25 lutego 1914 roku, w Drzewcach Starych koło Wschowy. W 1932 roku wstąpił do nowicjatu i za
dwa lata złożył swoje pierwsze śluby. W roku 1937 śluby wieczyste.
Święcenia kapłańskie otrzymał w 1939 roku...
W czasie wojny
bardzo aktywnie działał w Armii Krajowej, należał do okręgu
poznańskiego, był dowódcą Oddziału AK na terenie Kościana, Śmigla i
Gostynia. Tworzył punkty tajnego nauczania tzw. szkółki domowe
mieszczące się w domach na obrzeżach, ale także w budynkach folwarcznych
czy nawet w żwirowni, organizował podziemne AK i wywiad polityczny. Prowadził
duszpasterstwo ukrywających się na terenie parafii Wilkowo Polskie i Kościan
jeńców francuskich i angielskich. Czynnie uczestniczył w akcji pomocy
więźniom obozów koncentracyjnych w Dachau ,Murnau i Auschwitz i ich
rodzinom. W związku z jego działalnością Niemcy wystawili za nim list
gończy...Uprzedzony zmienił miejsce zamieszkania i dzięki temu uniknął
aresztowania.Po przejściu frontu w 1945 roku, gdy przyszła upragniona
wolność zawiesił swoją działalność konspiracyjną. Niestety był to czas
kiedy wolność przyniosła kolejne niebezpieczeństwa - władzę sowiecką
wprowadzającą nowy porządek świata i nowy system. Organizowanie życia
religijnego nie było łatwe szczególnie gdy było się pod stałą obserwacją UB. Renowacja kościołów, katechizacja,
odprawianie Mszy św. i to w pięciu parafiach świadczy o jego pełnym poświeceniu...
Na początku 1946 roku został skierowany do Gorzowa Wielkopolskiego,
gdzie czynnie zaangażował się w przywracanie organizacji kościelnej. 9
marca został proboszczem na gorzowskim Zawarciu. Przyjął pod swoją
pieczę parafię pod wezwaniem Chrystusa Króla, ustanowioną dekretem Kurii
Administratora Apostolskiego zaledwie tydzień wcześniej.
(Kościół pw.Chrystusa Króla)
Aby przyciągnąć jak najwięcej wiernych do czynnego uczestnictwa w życiu
religijnym ,o. Łabiński bardzo szybko zajął się szeroko zakrojoną akcją
społeczną. Utworzył chór kościelny, teatrzyk, kółko różańcowe,
Apostolstwo Modlitwy. Organizował kursy zawodowe. Założył trzy
przedszkola w dzielnicy. Organizował tzw. wycieczki niedzielne i
dłuższe, kilkudniowe w czasie wakacji. Biedniejszym dzieciom sam
finansował wyjazdy...Jego działalność bardzo szybko przyniosła
zamierzony efekt. Tłumy wiernych na Mszach św. były tego najlepszym dowodem.
Nie poprzestawał tylko na działalności przy swojej parafii. Był m.in.
Dyrektorem Wydziału Nauki Kurii Biskupiej w Gorzowie oraz redaktorem
diecezjalnego "Tygodnika Katolickiego". Pierwszy numer ukazał się w maju
1946 roku. Swoje teksty podpisywał pseudonimami. Jednym z nim był
"Grzegorz" nadany mu przez AK. Pomimo pozornej przychylności władz
komunistycznych tygodnik znajdował się pod czujnym okiem ich cenzorów. W
ciągu pierwszych dwóch lat cenzura interweniowała 160 razy, trzy lata
później 350 razy.Teksty spadały...Niepoprawne polityczne jak na owe
czasy artykuły o wcielonych do ZSRR ziemiach i o generale Andersie oraz
nasilająca się walka władz z kościołem spowodowała zamknięcie pisma na
mocy decyzji administracyjnej w 1955 roku.
Po likwidacji tygodnika zaangażował się w pracę redakcyjną w piśmie "Gorzowskie Wiadomości Kościelne".
W 1958 roku został aresztowany i stanął przed sądem. Jak podaje IPN - "
Aby skompromitować zasłużonego dla diecezji kapłana, oskarżono go o
powielanie materiałów do katechizacji bez uzyskania na to zezwolenia
Wojewódzkiego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Wyrokiem
sądu powiatowego został skazany na 1000 zł grzywny. " W 1962 w
postępowaniu rewizyjnym został oczyszczony z zarzutów i uniewinniony.
Gorzów opuścił w wigilię roku 1959 i udał się do Lublińca. Tam spędził
cztery lata. Potem objął parafię w Markowicach. Ostatnią parafię...20
czerwca 1999 roku, kilka dni przed śmiercią w kościele w Markowicach
przeżywał swój jubileusz 60 - lecia kapłaństwa. Niestety nie mógł już
stać przy ołtarzu. Przyniesiono go na specjalnie przygotowanym fotelu i tak
odprawił Mszę św.
Proboszcz Kazimierz Łabiński nigdy nie został przez gorzowskich parafian
zapomniany. W 2007 roku, 25 listopada odsłonięto obelisk ku czci
kapłana ufundowany przez jego wychowanków i parafian. W uroczystości
uczestniczyła jego siostra, Maria. Przepasany biało - czerwoną wstęgą kamienny
pomnik poświecił ks. bp. Paweł Socha...
(Fot. wykonana podczas uroczystości poświęcenia obelisku)
" Księże
Kazimierzu Łabiński! My Twoje Dzieci. Tyś nas wychował. Tyś nas
prowadził, wyedukował. W tak trudnych czasach byłeś nam wzorem, ścianą
płaczu i honorem"
Obecnie przykościelny skwer nosi imię Ks. Kazimierza Łabińskiego.
Miłością ojca Kazimierza była Najświętsza Matka Boża, św. Teresa od
Dzieciątka Jezus i św. Antoni. Kilkanaście zbiorów poezji poświęcił Pani
Nieba i Ziemi: „Dom cierpienia i chwały”, „W akordach fagotu”,
„Paziowie Królowej”, „Kwitnij sercem”, Maryi w hołdzie” ...
PS.
Księdza Kazimierza Łabińskiego nigdy nie poznałam. Był jednak
przyjacielem mojej Rodziny, mojej Babci, Dziadka, Cioci i Wuja...
Wspominano go często. Zawsze ciepło, jako uosobienie dobroci, taktu,
mądrości, skromności...Człowieka wielkiej i niezłomnej wiary... Gotowego pomagać wszystkim, którzy pomocy
potrzebowali...
Pamiętają Go także dawni mieszkańcy Zawarcia, rozproszeni po kraju i świecie. Wśród nich, Tenia, która krótkie swoje wspomnienie zamieściła pod poprzednim moim postem... i Roman i Igor...i...
(Opr.własne : Na podst. Informacji IPN i arch. O.O.Poznań)
Z tego co napisałaś wynika, że był wspaniałym kapłanem i kochanym...Bardzo ciekawa historia. Pomnik uważam za piękny. Kocham prostotę. Słowa na nim...Aż łza się kręci.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Świetne zdjęcia i mimo, że nie nigdy nie słyszałam o księdzu zainteresowałaś mnie jego osobą. Pokój Jego Duszy!
Podpisuję się pod komentarzem Czarnej Inez...
UsuńMeg, dziękuję za to, że przedstawiłaś nam tak szacowną i godną uznania i najwyższego szacunku osobę duchowną!
Pozdrawiam!
Pisałem, że chodził do mojej Babuni na obiadki. Moja Bunia tyż wspominała go piknie i czule. Był dla niej wzorem księdza! Opowiadała, że dzieciaki i młodzież bardzo do niego lgnęli. Bardzo dobrze znała i mile wspominała siostrę Zofię, która prowadziła jedno z przedszkoli założone przez ks. Łabińskiego. Wydaje mi się Meg, że mieściło się przy kościele.
OdpowiedzUsuń(Dzięki Ci Meg za art. Dzięki za fotki).
Pozdrówka dla mieszkańców Zawarcia z Północnej Szkocji śle Igor!
Pozdrówka Meg!
...Siostrę Zofię pamiętam bardzo dobrze, przychodziła do nas, aby robić nam zastrzyki...zaprzyjaźniona była z moją całą Rodziną ...wspaniała, malutka z wielkim sercem i zawsze uśmiechnięta:) Ostatni raz rozmawiałam z Nią trzy lata przed Jej śmiercią...Niestety na chwilę obecną nie napiszę Ci czy przedszkole mieściło się przy kościele, ale poszperam, popytam...
UsuńHistorię życia i działalności księdza Łabińsakiego, jak też dzieje gorzowskiego kościoła p.w. Chrystusa Króla, miałem okazję poznać przy zbieraniu materiałów do dwóch opracowań na ten temat.To postać zasłużonego proboszcza, który zintegrował miejscową społeczność nie tylko w sensie religijnym, ale i społecznym. Pomoc socjalna, działalność kulturalna w postaci periodyku i pracy chóru, nadawały nowego sensu życia ludziom, którym przyszło żyć w czasach trudnych politycznie i gospodarczo. Z nadzieją trzeba przy tej okazji wspomnieć, że aktualny proboszcz tej parafii - kś. Lityński, także wykazuje ogromna operatywność. Szczególnie w aspekcie planowanych ogromnych prac renowacyjnych kościoła i jego otoczenia.
OdpowiedzUsuńTechnika czyni czasem psikusy - w tym komputerowe klawiatury. Przepraszam za literówkę w nazwisku bohatera postu.
Usuń...ad. obecnych działań ks. Lityńskiego ważne jest to, że stara się wpisanie kościoła na listę Pomników Historii, ale łatwe to nie jest. Do tej pory o ile mnie pamięć nie myli wpisano tylko 32 obiekty sakralne...ale może się uda...czas pokaże
UsuńTakich księży chciałoby się mieć i obecnie,ale cóż, komercja rządzi obecnie również i w kościele. Nie spotkałam w ostatnich kilkudziesięciu latach nikogo podobnego. Szkoda,
OdpowiedzUsuńPostać księdza Łabińskiego powinna być wzorem do naśladowania....
Dziękuję za piękny post.... pozdrawiam
Dlaczego coraz mniej jest księży którzy poświęcają się bez reszty i bez strachu...Postać tego księdza powinna być przykładem dla tych, przepraszam za określenie, mało poświęcających się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Słyszałam!!! To był najlepszy proboszcz u Chrystusa Króla. Po nim po wielu latach nastał jeszcze jeden bardzo dobry. Ksiądz Szponarski. Ta parafia to była parafia mojego tatki-:))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Meg -:))
Również mojego tatkę uczył religii i prowadził do I Komunii św:)) Mój tatko jest rok starszy od Ciebie. Mieszkał na Kobylogórskiej i chodził do SP4.
UsuńPozdrowienia Meg:))
...też Kazimierz...przygotowywał mnie do I Komunii Św.
UsuńMałgosiu, opisałaś wspaniałego kapłana i człowieka. Nie znałam go. Żałuję. Z prześladowaniem księży w czasie nastania "władzy komunistycznej" miałam do czynienia w rodzinie. Mój stryj zakonnik przypłacił zdrowie przesłuchaniami prowadzonymi przez UB.!
OdpowiedzUsuńMam takie samo zdanie jak "LEPTIR".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Takich księży ze świecą...Wspaniała postać chociaż nieznana i nienagłaśniana. Przynajmniej ja nic o ks. nie słyszałem. Zasłużył swoim życiem i jego owocem na wielki szacunek!
OdpowiedzUsuńPiękny życiorys, ważne, że Ksiądz żyje dalej w naszej pamięci. Wzór do naśladowania. Pozdrawiam Meg
OdpowiedzUsuńPiękny i pełen ciepła post Meg. Wzruszyłam się. Takich Kapłanów już pewnie nie ma.Pomyśleć tylko ile pozytywnych uczuć wzbudził i wzbudza nadal w ludziach. Serdeczności!
OdpowiedzUsuńDziękuję Meg za ten wpis.O wielu rzeczach o których piszesz nie miałam pojęcia.Ja pamiętam księdza uśmiechniętego i bardzo dobrego dla nas dzieci.
OdpowiedzUsuńW 1959 roku,gdy ksiądz Łabiński opuszczał Gorzów miałam 11 lat.Dziś wydaje mi się to aż niemożliwe,że byłam tak mała bo przecież mam tyle wspomnień z nim związanych.Tak jak pisałam pod poprzednim postem byłam członkiem chóru dziecięcego prowadzonego przez księdza.Moi rodzice należeli do chóru dla dorosłych.Pamiętam wycieczki z księdzem.Pierwszy raz zobaczyłam nasze morze też na wycieczce z ks.redaktorem.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie:))
...niektórzy zapadają w pamięć bardzo mocno...
UsuńTeniu, nie ma za co dziękować, cała przyjemność po mojej stronie!:)
Nie mogę wiele dopisać. Moi - pisałem to wcześniej - rodzice chrzestni pobrali się w kościele p.w. Chrystusa Króla w 1953 roku. Ślubu udzielał im Ojciec Łabiński. Wiem, że chrzestni poznali się na wycieczce organizowanej przez Ojca Kazimierza po rzece Warcie do Santoka przed 1950 rokiem. Mieli naście lat. Oboje nie żyją i nie dowiem się niczego więcej...
OdpowiedzUsuńMeg, nie spodziewałem się przeczytać tylu szczegółów z życia Ojca Kazimierza. Cieszy mnie fakt, że chociaż był chory mógł odprawić Mszę Św. i świętować swój 60 letni jubileusz kapłański.
Bardzo dziękuję Ci za zdjęcia. W Gorzowie nie byłem od ukończenia technikum. To ponad 2o lat...
Pozdrawiam Cię z całego serca!
Meg, wspomniałem o wycieczce. To był rok 1946 (najprawdopodobniej) lato.
UsuńPozdrawiam Cię!
Takiego ofiarnego i pełnego zaangażowania księdza chciałabym mieć w swojej parafii...
OdpowiedzUsuńLudzie - byli parafianie pamietają - to najważniejsze a pomnik będzie trwał i przekazywał na następne pokolenia pamięć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z pieknego słonecznego Wrocławia:))
Żal że tacy księża nie mogą służyć wiernym wiecznie...
OdpowiedzUsuńMój ksiądz prowadzący mnie do bierzmowania a zarazem proboszcz w moim mieście także był księdzem wspaniałym i wyjątkowym. Uwielbiał pracę ( zabawę) z młodymi. Odszedł za niespodziewanie szybko z tego świata...Na jego grobie - pomnika nie ma - kwiaty i znicze są nie tylko od święta.
Takich ludzi jak ks.Kazimierz się nie zapomina.To co robił dla parafii,ludzi warte jest wspomnień.
OdpowiedzUsuńMeg ! Oczywiście że słyszałam o ks. Łabińskim. Z Gorzowa jestem:)) Nie znałam życiorysu, co nie co tylko słyszałam o jego działalności. Teraz dzięki Tobie mam kompendium wiedzy! Świetnie że puściłaś notę w świat. Spodziewam się, że dla wielu będzie ona cenną. Gorzowian żyje na świecie od groma...
OdpowiedzUsuńUściski:*
Nie wiem w jaki sposób skomentować Twój wpis...
OdpowiedzUsuńNapiszę po prostu [*]
Nie jestem z Gorzowa. Nie jestem z Markowic. O księdzu płk. siłą rzeczy nie słyszałem. Postać istotnie interesujaca.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opracowanie Meg! Pozdrawiam.
Idealny ksiądz dla którego Bóg, Honor i Ojczyzna...Gdybym napisała - stara szkoła - nie pomyliłabym się. Spotkać takiego w dzisiejszych czasach to rzadkość. Dziękuję za przedstawienie sylwetki tego niezwykłego kapłana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię wiosenne-:)
Oczywiście pouczający wpis. O księdzu niestety nie słyszałam, ale jeżeli ludzie wciąż pamiętają, to na pewno wiele dla nich znaczył. Buziaki! :)
OdpowiedzUsuńHmmm...zadumałam się czytając Twojego posta...Dziś, jakże trudno znaleźć takich księży, którzy swoją posługę duszpasterską, pełnią z powołania, nie zważając na wygody i zyski materialne.
OdpowiedzUsuńWspaniały życiorys , wielki Polak. Jakże podobne bywają losy "Akowców", mój dziadek o mały włos nie został aresztowany, na szczęście ktoś go uprzedził, zdążył uciec.Zmiana adresu na nie wiele by się zdała, poszedł do lasu, do Partyzantów...
Pozdrawiam ciepło
Wzór kapłana. Nie dziwię się, że jest niezapomniany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Historię życie tego księdza czyta się jednym tchem! Jego bogaty życiorys i bezgraniczne poświęcenie w służbie wiernym przez 60 lat życia w kapłaństwie mogłyby posłużyć za scenariusz filmowy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Człowiek żyje dopóty dopóki trwa pamięć o nim. Parafianie z tej parafii tą pamięć potwierdzają.Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńMeg, przeczytałam jednym tchem (a jakże by inaczej, piszesz świetnie! :)) obszerne fragmenty opowieści o tym niezwykłym zakonniku i kapłanie i chociaż go nie znałam podziwiam! Powinien być drogowskazem dla innych kapłanów.
OdpowiedzUsuńTo piękne, że byli parafianie i wychowankowie zjednoczyli się w pamięci i ufundowali pomnik...Pozdrawiam Cię Meg!
OdpowiedzUsuńW naszej rodzinie był taki ksiądz - legenda, zaprzyjaźniony z moimi ciotkami i dziadkami;pomagał ludziom w czasie okupacji, przechowywał uciekających przed gestapo, a potem bezpieką, wspierał 'słowem i uczynkiem'.
OdpowiedzUsuńNiestety, na pomnik nie zasłużył, bo poza tym miał różne, ludzkie słabości, co nie przeszkadzało mu być lubianym przez swoich parafian.
Nie żyje, zmarł na tzw. zesłaniu, za grzeszki przeniesiony do innej parafii, ale do dziś wspominam go jako jednego z najciekawszych i najcieplejszych księży, jakich miałam okazję spotkać.
Na pewno wielu księży podobnych ks. Łabińskiemu żyje jak on w cieniu , nie wychyla się ,nie pcha na świecznik i nie robi z siebie celebryty...Tacy księża są skarbem dla swoich owieczek i takich księży szanuję.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńLindoooooooooooo
OdpowiedzUsuńХороший священник...
OdpowiedzUsuńCoraz mniej jest takich księży. Szkoda...
OdpowiedzUsuńPochodzę z innej (niegorzowskiej a rzeszowskiej) parafii. Nie znałam waszego duszpasterza ale uważam, że należy schylić czoła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam -:)
Meg, niestety i ja o nim nie słyszałam. Wspaniała biografia świetnie przez Ciebie napisana prowokuje do wielu przemyśleń.... Lista dzieł dokonanych przez ojca Kazimierza jest faktycznie bardzo długa. Przeżył wiele. Służył ludziom. Był prawdziwym Pasterzem. Pełne wdzięczności słowa na tablicy są świadectwem, że pozostał w wielu sercach i pozostanie w pamięci na wieki. Tacy księża naprawdę nie rodzą się codziennie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W ciężkich wojenno - powojennych czasach przyszło temu ks. żyć i sprawować posługę kapłańską. Podziwiam samozaparcie które nie było by możliwe gdyby nie jego głęboka wiara! Super, że parafianie pamietają i że wystawili mu obelisk - dowód pamięci i uznania. W moim kościele był ksiądz który przeżył obóz koncentracyjny. Był wspaniały. W kościele wisi tablica ku jego pamięci.Pozdrawiam . AnnaZ.
OdpowiedzUsuńOfiarne i pełne oddania życie dla drugich zasługuje na pamięć i szacunek.Piękny gest parafian i wychowanków! Pozdrawiam Meg.
OdpowiedzUsuńWielki Kapłan, Wielki Proboszcz, Wielki Człowiek. Szacunek!
OdpowiedzUsuńPs. :Wilkowo Polskie znam. Jest tam zabytkowy kościół parafialny. To lubisz :P Będziesz w okolicy - odwiedź. Pozdrowienia!
Witaj Małgosiu:)
OdpowiedzUsuńWspaniały człowiek, kapłan, wychowawca... signum temporis, który bezpowrotnie minął.
Z jednej strony dobrze, że tego rodzaju wydarzenia odeszły w przeszłość, z drugiej strony - jakoś nie widzę w naszych spokojnych czasach godnych Jego następców...
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za niezwykle interesujące lokalne kroniki.:)
Oczy mi się zaszkliły. Dziękuję za wpis.
OdpowiedzUsuńTeresa.
Świetny i ciekawy wpis....pozdrawiam, miło było poczytać...
OdpowiedzUsuńTakie autentyczne nie pokolorowane opowieści o wielkich acz skromnych ludziach lubię czytać. Jego siłą była wielka miłość do Boga, Maryi i ludzi, która pięknie owocowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mela
Wielu księży w dzisiejszych czasach bardzo się pogubiło...Opis żywota Ks. Kazimierza nazwać by można autorytetem dla tych pogubionych. Pozdrawiam i dzięki za kolejną ciekawą notkę.
OdpowiedzUsuńPod tym się podpisuję obiema rękami!
UsuńTakich księży podziwiam, którzy nie tylko służyli kościołowi, ale przede wszystkim pomagali ludziom. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSa tacy ksieza...
OdpowiedzUsuńZa granica Polski.
Piękne i wzruszające kiedy parafianie pamiętają o TYM , którego Pan Bóg postawił na drodze ich życia!
OdpowiedzUsuńTo najprawdę wspaniałe, że wśród księży potrafią znaleźc sie jeszcze tacy szczerzy, z powołania. Niestety obecnie ocenia się ich na podstawie pojedynczych wybryków- choć nie oszukujmy się, sprawa naszego Kościoła nie przedstawia się najepiej. Ale cóz poradzić, może jeszcze kiedyś osiągniemy ten pięky stan prawdziwego zaufania do księży i wiary :)
OdpowiedzUsuńDaj nam Boże więcej takich wielkodusznych kapłanów!
OdpowiedzUsuńniech żyje w naszej pamięci
OdpowiedzUsuń" Dobre słowo rozwesela serce smutnego człowieka,
nie oszczędzaj miłych słów-być może wielu ludzi na nie czeka..."
Spokojnego dnia życzę
Pozdrawiam
Nie znałam Ks. Łabińskiego jednak po przeczytaniu Jego kolei losu skwituję - Wzór księdza. Wzór Polaka i patrioty.Pozdrawiam Meg , dziękuję pięknie za post-:))
OdpowiedzUsuńOsoba księdza - tak uważam - będzie zawsze godnym wzorem do naśladowania i będzie wskazywać droge oraz cel do którego każda osoba duchowna ma dążyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluteńko -:)
Czytałam z apartym tchem - niesamowita postać.
OdpowiedzUsuńW mojej pracy, dość często pytam młodych ludzi, czy mają jakieś autorytety, najczęściej nie wiedzą wogóle o co mi chodzi, albo bredzą coś o tzw. gwiazdach z TV, to smutne, bo przecież są autorytety, tylko dla wielu z nich już mało atrakcyjne.
Pozdrawiam nocną porą!
Pomnik i ciepłe wspomnienia po tylu latach, to najlepsze dowody na to, ze nie była to zwykła postać. Niektórzy księza, a zwłaszcza ojcowie - dyrektorzy ;-) powinni to wziąć pod rozwagę...
OdpowiedzUsuńMarzy mi się aby Kościół reprezentowali ludzie mający cechy podane powyżej. Jeśli więcej będzie takich księży jak ks. Łabiński ze specjalnym charakterem i osobowością, aby dawały świadectwo wiary ludzie zrozumieją, jak wspaniała jest wiara chrześcijańska.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń