Pierwsze wzmianki historyczne o Dankowie
(niem. Tankow) są datowane na 1300, w XIV wieku miejscowość była
określana jako miasto, pomimo tego, że Danków nigdy nie posiadał praw
miejskich oraz nie posiadał umocnień typowych dla osad typu miejskiego.
Swego czasu należał do rodu von Kittlitzów, ale w 1452 r. przeszedł w
ręce krzyżackie. Potem przechodził z "rąk do rąk". Przez stulecia
trawiły go też pożary...W 1945, polski już Danków zaczyna pisać "nową"
kartę swojej historii. Pierwsze zdania kreślą osiedleńcy, którzy
doskonale pamiętają istniejący wówcza piękny pałac, który ostatecznie
został splądrowany i spalony.
Obecnie wjeżdżając w głąb wioski napotkamy już tylko pozostałości po miejscu, gdzie niegdyś stał zamek i pozostałości po wielkim dziewiętnastowiecznym majątku ziemskim...
Nad wsią góruje neogotycki kościół otoczony, a raczej odgrodzony od zabudowań wiejskich, ceglastym murem.
Surowy, ze strzelistą wieżą kościół wybudowano w drugiej połowie XIX wieku, prawdopodobnie na miejscu wcześniejszej świątyni.
Wnętrze skromne. Z dawnego wystroju i wyposażenia
zachowała się dekoracyjna więźba dachowa, empora północna, ławki. Ołtarz
powstał po 1962 roku, kiedy to świątynia została przejęta przez kościół
rzymsko - katolicki.
14 kwietnia 2012 roku na ścianie świetlicy wiejskiej zamontowano tablicę
informującą o dawnym zabudowaniu tej wsi (zdj. można powiększyć
klikając nań)
Jedna z nich mówi, że w podziemiach nieistniejącego zamku na wzgórzu zakopano skarb, który trudno zdobyć. Chroni go bowiem duch bezgłowego rycerza. Skarb wydobyć może jedynie ktoś bardzo odważny, ktoś kto pójdzie na zamkowe wzgórze o północy i w milczeniu zacznie kopać w dowolnym miejscu...Musi być przygotowany na nadprzyrodzone zjawisko, które się wydarzy. Gdy dokopie się do skarbu buchną piekielne płomienie. Wtedy poszukiwacz musi wrzucić do ognia stalowy nóż lub krzesiwo, zabrać wykopane pieniądze i uciekać nie oglądając się za siebie. W krok za nim będzie bowiem podążał diabeł w towarzystwie upiorów właścicieli Dankowa…
Druga legenda opowiada o przecudnej niewieście, która objawia się w noc świętojańską. Jednak dostrzec ją może tylko najlepszy z dorosłych mężczyzn. A kiedy ów zobaczy w wodzie kiwającą z dna niewiastę, musi wiedzieć, że jest już zgubiony. Kobieta zabierze go w otchłań… Skąd ta legenda? Otóż, w Dankowie (według przekazu) rozegrała się wielka bitwa pomiędzy słowiańskimi poganami, a templariuszami i joannitami. W tej krwawej walce polegli wojownicy Słowian, ale zostało sporo niewiast i dzieci. Legat papieski zdecydował, by pozbyć się kobiet. Kiedy rycerze kierując się tym nakazem spieszyli do obozu pogan, na spotkanie wyszły im odświętnie przybrane kobiety, a córka pobitego wodza słowiańskiego prosiła mistrza zakonnego Fryderyka z Alvensleben, aby zapanował już pokój. Legat papieski nie ustąpił i kazał posłać kobiety w otchłań...
Po północnej stronie miejscowości, przy zatoce jeziora Dankowskiego znajduje się mauzoleum rodowe. Zostało wybudowane około 1859 roku, w stylu neogotyckim w związku ze śmiercią ówczesnego właściciela i ordynata dóbr dankowskich, kanonika berlińskiego Gustava Erdmanna Kamila von Branda. Jego majątek był wzorcowym gospodarstwem Niemiec.
W mauzoleum składano doczesne szczątki kolejnych przedstawicieli tego rodu.
Wnętrze, niegdyś reprezentacyjne, dziś przedstawia taki oto widok;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz