„Mówią o mnie, że byłem adwokatem,
doktorem i Bóg wie kim jeszcze. A ja żadnych wyższych szkół nie mam,
tylko wrodzony talent” - tak o sobie mówił, gorzowski kloszard, Szymon
Gięty. O nim to będzie opowieść.
Urodził się w Warszawie.Lata wojny spędził na przymusowych robotach w Niemczech.
Po powrocie do Polski, zanim osiedlił się w Gorzowie, pracował między innymi jako księgowy w PGR i palacz. Potem przyjechał tu i z wyboru został kloszardem. Od lat sześćdziesiątych swoim inteligentnym poczuciem humoru, ciętym językiem i wesołością wzbudzał sympatię i zainteresowanie gorzowian oraz sprawiał, że rzeczywistość tych trudnych gomułkowskich lat stawała się kolorowa. Ubarwiał pejzaż miasta swoim niebanalnym, niecodziennym i oryginalnym zachowaniem. Kpił z samego siebie, uwielbiał robić psikusy i nie bał się nadętej i poważnej władzy PRL. Był przy tym szczerym, otwartym człowiekiem, niezwykle uczciwym i wolnym.
Nieodłącznym atrybutem Szymona był
zdezelowany wózek pełen różnych drobiazgów; zabawek i wydawałoby się
nieprzydatnych nikomu rzeczy. Miał też rower, starą teczkę, miał też
fajerkę, którą toczył w iście mistrzowski sposób.
W latach siedemdziesiątych Szymon, dał się poznać jako „wzorowy
obywatel” uczestniczący w pochodach pierwszomajowych. Jego
ekscentryczność i jawna kpina z władzy ludowej objawiała się tym, iż on,
Szymon Gięty zamykał każdy pochód w towarzystwie swoich nieodłącznych
przyjaciół – jastrzębia, kuny i prawdziwej małpy. Dzień przed 1 maja
milicja wywoziła go daleko od miasta, aby nie zakłócił swoim zachowaniem
tego jakże ważnego święta ,ale on wracał. Ubrany w swoje łachmany
ciągnąc wózek swoich skarbów przechodził dumnie przed trybuną i składał
władzom wyrazy szacunku. Co ciekawe wielu ówczesnych decydentów dziś
jest dumnych z tego, że znało Szymona...
Wiele jest znanych legend związanych z
osobą gorzowskiego kloszarda. Najbardziej znana jest chyba ta, kiedy to
Szymon na targu ustawił duży namiot z napisem :” W namiocie można
obejrzeć żywą małpę. Wstęp 5 zł” . Ludzie płacili, wchodzili i
napotykali w środku lustro…
Mój Tata opowiadał inną historię. Szymon
pojawił się na rynku z kartonem, na którego przykrywie wycięta była
dziurka. W pudełku miał być kanarek i za jego obejrzenie trzeba było
zapłacić 5 zł. Oczywiście był to kolejny psikus Szymona. W kartonie był
wróbel…
Szymon czuł się gorzowianinem.
Podkreślał, że „jego domem jest Gorzów, że są tu cudowni ludzie i
wszyscy go szanują”. Naprawdę nazywał się Kazimierz Wnuk. Zdzisław
Morawski, gorzowski pisarz, ochrzcił go "mianem"...Szymon Gięty.
Dlaczego? Nie wiem. Może jego prawdziwe nazwisko było zbyt banalne...
(Fot. 1, Kurt Mazur, lata 60., pozostałe zdjęcia Bogusław Sacharczuk; obie publikacje za pisemną zgodą Autorów)
KOMENTARZE PRZENIESIONE Z BLOGU NA WP
OdpowiedzUsuńU nas za PRL też żył kloszard . Niezwykle inteligentny i wykształcony. Znał kilka języków. Był także osobowością nietuzinkową, lokalną legendą i atrakcją, która nadawała mojemu miasteczku koloryt i klimat. Podobny z pewnością do gorzowskiego...Niestety po śmierci prawie niepamiętany i nie ma pomnika.
Do miłego :)
autor: Basia/basulapp.blogspot.com/
dodano: 29 sierpnia 2014 15:09
Ewidentnie brakuje pomnikowej postaci tego czegoś co miał w ręku.
Sama postać - niezwykła. O tak wolnych ludziach, mierzących się i walczących z PRL śmiechem i kpiną trzeba pisać. To oręże było nie tylko dla władz denerwujące ale i w pewnym znaczeniu silne! Na pewno wielu ludzi widziało w Szymonie nie tylko prześmiewcę ale i walecznego obywatela. Cała opowieść o nim wzbudziła we mnie ogromny szacunek do tego człowieka.
Pozdrawiam -:)
autor: Danuta/danutawanda.blogspot.com/
dodano: 29 sierpnia 2014 14:53
Postawienie pomnika było szczytną ideą i bardzo dobrym pomysłem na upamiętnieniem Szymona. O ograbieniu pomnika z charakterystycznej fajerki z pogrzebaczem nie chce mi się pisać...WSTYD , PO PROSTU WSTYD!
Pięknie opisałaś Naszego Szymona!
Pozdrawiam:))
PS. Dzięki za fotkę nagrobku. Bardzo, bardzo skromny...
autor: Oliwiawww.openid.wp.pl/olioli669
dodano: 29 sierpnia 2014 13:14
Tacy ludzie nie maja prawa odejść w niepamięć.
autor: Florentynaflorentyna45.blogspot.com
dodano: 29 sierpnia 2014 7:19
Nie wiedzialam ze byla to taka ciekawa i intrygujaca postac. Mam zdjecie z pomnikiem Szymona sprzed lat. Na nim ma fajerke. Swoja droga wandalizm jest jak rak. Nie do zabicia!
Pozdrawiam.
autor: Sarah
dodano: 29 sierpnia 2014 6:39
Niezwykle barwna postać :)) Ponadprzeciętna! Moim zdaniem był bardzo inteligentny. Te jego żarciki o tym świadczą.
Pozdrawiam :))
autor: Daab/www.blogger.com/profile/11321754074607812897
dodano: 29 sierpnia 2014 6:23
Rzeczywiście postać nietuzinkowa a i w pewnym sensie zasłużona.
autor: Zaradnywww.zaradni.pl
dodano: 29 sierpnia 2014 6:16
Świetnie opisana - dla mnie obca - postać. Dzisiaj bezdomnych jest wiele ale takich ,"perełek" już niewiele, a może wcale?
Hanna
Pozdrawiam!
autor: Hana
dodano: 28 sierpnia 2014 20:48
Ooo!- słyszałam o Waszym Szymonie i o szacunku jaki ma po dziś dzień.
W Sopocie był kiedyś "Parasolnik" i tez mamy z nim pomnik...
Serdeczności i dziękuję Ci za miłe słowa na moim blogu :)
autor: madeinjanastroikiklimaciki.blogspot.com
dodano: 28 sierpnia 2014 20:16
Bardzo ciekawa historia. Mozna by o nim nakrecić film. W tle byłyby czasy widziane jego okiem. Pół żartem pół serio z domieszką goryczy i nadziei.
Dziekuję za mozliwośc poznania tak niebanalnej postaci. Pozdrawiam Cię serdecznie Meg!:-))
autor: Olga Jaworwewanderers.blogspot.pl
dodano: 28 sierpnia 2014 20:14
Szczęśliwy kloszard!
Pozdr.
autor: [...][...]
dodano: 28 sierpnia 2014 17:40
Piekna opowieść pozdrawiam
autor: wanda/pamietnikg.bloog.pl/
niezwykła opowieśi postać
Usuńautor: Baśkaspiskownik.bloog.pl
dodano: 02 września 2014 9:58
Wydaje mi się, że jego zdjęcie z fajerką ,widziałam chyba właśnie u Ciebie.
Wolny człowiek to był. Nic nie miał, to i niczego nikt nie mógł mu zabrać.
Pozdrawiam:)
autor: ozonJakoś
dodano: 30 sierpnia 2014 18:41
Ciekawa osoba i ciekawie opisana. Pozdrawiam -:)
autor: Haniuta/hannkaa.blogspot.com/
dodano: 30 sierpnia 2014 9:45
Ważne, że żył tak jak chciał i był szczęśliwy w życiu. Niby tak niewiele potrzeba, a jednak. Pozdrawiam :)
autor: Zbyszek/drugikrokwchmurach.blogspot.com
dodano: 30 sierpnia 2014 9:35
Bardzo ciekawa opowieść o niebanalnym życiu. A może by tak zwrócić panu Szymonowi fajerkę?
autor: tojavwww.kolodomu.blogspot.com
dodano: 30 sierpnia 2014 7:58
Większość z nas słysząc "kloszard"wyobraża sobie, że to nieciekawy typ. Na pierwszy rzut oka widzimy w ubogim, bezdomnym osobniku człowieka, który niesie na swoim grzbiecie tylko ciężar życiowej, swojej historii . Przyglądając się bliżej możemy zobaczyć - na przykładzie Szymona - że niesie on na swoim ramieniu dawkę ironii i refleksję na temat wartości człowieka i wartości życia. Być może takich "Szymonów" jest wielu. Omijamy ich. Nie zajmujemy się nimi...Nie dobrze, bo wielu z nich podobnie jak wasz Szymon ubogaca życie danej społeczności.
Wieki szacunek należy się mieszkańcom Twego miasta. Szacunek za szacunek dla Szymona.
Pozdrawiam.
autor: Carolla/www.blogger.com/profile/04574083479643748797
dodano: 30 sierpnia 2014 6:53
Z racji wykonywanej kiedyś działalności charytatywnej spotykałem mnóstwo kloszardów, wśród których byli naprawdę wartościowi, wykształceni ludzie. Kloszardzi z wolnego wyboru. Oczywiście wasz reprezentuje inne czasy, walkę z 'komuną'. Należy mu się pamięć i rozpowszechnianie jego historii życia. Pozdrawiam.
autor: Arturwspak25.blogspot.com
dodano: 29 sierpnia 2014 15:34
A obecnie spycha się kloszardów na margines i nie napiszę co więcej...
Usuńdodano: 28 sierpnia 2014 14:01
Niesamowity był z niego człowiek. Z wyobraźnią, inteligentny i świetnie - moim zdaniem - odnalazł się w tamtych czasach. Zasłużył na pomnik i pamięć. Szkoda jednak że fajerkę mu ukradli. Wandale są wszędzie. Niczego nie uszanują.
Pozdrawiam :)
autor: Anka/papzap.blogspot.com/
dodano: 28 sierpnia 2014 11:36
Piękna opowieść. Szymon to inne dziecko Boga...I dobrze, że nieodtrącone i szanowane do dzisiaj. Pozdrawiam
autor: SaveSave
dodano: 28 sierpnia 2014 9:39
Niesamowity Szymon. Ciekawa historia i dobrze, że ludzie nie zapomnieli. Podoba mi się legenda o małpie, żartowniś z tego Szymona!
autor: agulec/polskawkawalkach.blogspot.com/
dodano: 28 sierpnia 2014 9:38
Oryginał :)
autor: .1
dodano: 28 sierpnia 2014 9:20
Fascynująca postać! Jego życie a raczej stosunek do niego z tego co piszesz naprawdę ubarwiało czasy w jakich przyszło żyć i jemu i Gorzowianom. Postać godna szacunku i opisywania. Pozdrowienia :))
autor: Kasiak/kasiak65.livejournal.com/
dodano: 28 sierpnia 2014 9:10
To dobrze, że mieszkańcy miasta o nim nie zapomnieli...Przypomina mi krynickiego Nikifora...Pozdrawiam:)
autor: Brzoza Burokliwemiejsce.blogspot.com
dodano: 28 sierpnia 2014 9:03
A to ci historia...Wyobrażam sobie jak szedł w pochodzie. Musiało być ciekawie :)) A z tym namiotem, małpa i lustrem - niezłe:))
Super, że mieszkańcy Twego miasta o nie mnie zapomnieli.
Pozdrawiam:)))
autor: Daria/dariaad12.blogspot.com/
dodano: 28 sierpnia 2014 8:57
Wiadomo mi ,że TAKICH SZYMONÓW jest wielu i pewnie będzie wielu....Świetnie że Temu, waszemu gorzowskiemu poświęcono coś więcej niż pamięć, która jak wiadomo niepielęgnowana zanika.
Z tego co opisujesz, na prawdę sobie zasłużył,aby GO nie zapomnieć.Szkoda tylko,że nie wszyscy to potrafią uszanować((
Pozdrawiam :))
autor: Sarnasarniezycie.blogspot.com