"...dziesięcioma zdrowymi palcami, z
trzema markami kapitału zakładowego, z jasną głową i niespożytą
wytrwałością i wolą..." te słowa Johanna Gottlieba Hermanna Pauckscha,
skierowane do syna, Hermanna juniora są odpowiedzią na pytanie jak J.G.H
Paucksch stworzył swoje imperium.
Johann Gottlieb Hermann
Paucksch urodził się 13 kwietnia 1816 roku w Landsbergu (od 1945 roku,
Gorzów). Przeżył tu 83 lata, umarł 5 maja 1899 roku, w trzy lata po
ufundowaniu przez siebie fontanny na Starym Rynku.
Jego rodzicami byli Johann Gottlieb Paucksch z zawodu mistrz tokarski oraz Dorothea z domu Jabelt.
Dzieciństwo i młodość późniejszego fabrykanta wcale nie były łatwe. Wychował się w skromnych warunkach. Jego edukacją zajmował się wuj, z zawodu rymarz, który szybko poznał się na talencie chrześniaka. W Landsbergu zdobył zawód mosiążnik, po czym wyjechał do Berlina. Zatrudnił się w Fabryce Maszyn Braci Freud jako tokarz.
Dzieciństwo i młodość późniejszego fabrykanta wcale nie były łatwe. Wychował się w skromnych warunkach. Jego edukacją zajmował się wuj, z zawodu rymarz, który szybko poznał się na talencie chrześniaka. W Landsbergu zdobył zawód mosiążnik, po czym wyjechał do Berlina. Zatrudnił się w Fabryce Maszyn Braci Freud jako tokarz.
Nie zabrakło mu czasu na naukę. Uczył
się w każdej wolnej chwili, co zaowocowało zdobyciem nowego fachu,
mistrza - konstruktora maszyn. Swoją postawą, zaangażowaniem i
zdolnościami zwrócił uwagę Johanna Heinricha, najmłodszego z braci
Freund, który za kilka lat stał się wspólnikiem Pauckscha.
W roku 1842 młody Pausksch wraca do
Landsberga i żeni się z Mathilde Louise z domu Brunkow, córką kupca. Ma z
nią ośmioro dzieci. Rok po śmierci swojej pierwszej żony, w roku 1855
żeni się ponownie z Anną Karoliną z domu Schröter, córką pastora z
Kłodawy. Z tego małżeństwa na świat przychodzi pięcioro dzieci. Dwóch synów później będzie miało niemały wpływ na rozwój firmy ojca.
Pierwszą swoją firmę zakłada w roku
1842. Pierwszy jego warsztat mieścił się przy obecnej ulicy
Hawelańskiej, potem w 1846 roku przenosi go na Zawarcie.
W latach 1850/1860 wspólnikiem Pauckscha zostaje Johann Heinrich Freund. Występuje on z berlińskiej firmy Bracia Freud i aż do swojej śmierci w roku 1868 razem prowadzą firmę w Landsbergu o nazwie Paucksch$Freund.
W latach 1850/1860 wspólnikiem Pauckscha zostaje Johann Heinrich Freund. Występuje on z berlińskiej firmy Bracia Freud i aż do swojej śmierci w roku 1868 razem prowadzą firmę w Landsbergu o nazwie Paucksch$Freund.
Rok 1870 wiąże się z modernizacją i
przebudową fabryki. W tym że roku Paucksch wypuszcza na rynek swój setny
kocioł parowy. Za trzy lata będzie mógł pochwalić się pierwszym
tysiącem. Ogółem w fabryce wyprodukowano 12.000 szt. kotłów
wodno-rurowych. Na światowej wystawie w Paryżu w 1871 prezentuje swoje
wyroby i zdobywa Grand Prix.
W roku 1884 jego syn Hermann
Johann Heinrich obejmuje stanowisko dyrektora do spraw technicznych i w
roku 1885 zdobywa pierwszy swój patent na kotły płomienicowe i
falowo-stopniowe oraz rozpoczyna produkcję silników gazowych. Drugi syn,
Otto współtworzy z ojcem fabrykę, jednak po 12 latach wycofuje się i
zostaje rentierem.
Johann Gottlieb Hermann Paucksch
odchodzi na emeryturę. Od pracowników otrzymuje prezent. Jest to figura
przedstawiająca kowala z XIX wieku.
Pod koniec XIX wieku Hermann
Paucksch junior buduje stocznię, którą rozbudowuje w latach 1910/1911. W
1901 roku wodowany zostaje pierwszy statek pasażerski. Jest to statek
śródlądowy zamówiony przez Poznań , elegancki, reprezentacyjny i
nowoczesny. W swojej stoczni Hermann Paucksch
junior buduje również między innymi pchacze. Ostatni taki pchacz schodzi
z pochylni w 1937 roku. Ogólnie wybudował ok. 70 statków, holowników i
pchaczy.
W czasie I wojny światowej fabryka zajmuje się już wykonywaniem zamówień na cele wojskowe. Podupada.
W roku 1923 decyzją Zgromadzenia Ogólnego Akcjonariuszy majątek zostaje przekazany spółce akcyjnej ( Budowa Maszyn i Urządzeń) ze Zgorzelca a w 1926 następuje sprzedaż Oddziału Landsberg, tym samym kończy się pewna epoka.
Produkcja Zakładów Pauckscha obejmowała :
kotły parowe lądowe i okrętowe, maszyny parowe, kotły do lokomobili i
lokomotyw, silniki gazowe oraz diesla , urządzenia gorzelniane,
suszarnie ( do ziemniaków), statki parowe, statki z silnikami diesla,
urządzenia wodociągowe. Dodać należy również, że w posiadaniu była
również kopalnia węgla brunatnego ( okolice rz. Srebrna) i cegielnia.
Co pozostało dziś po imperium Pauckcha? Willa przy ulicy Wał Okrężny
wybudowana w latach 1875/1876 oraz Fontanna na Starym Rynku
Maszynę parową i cokół pomnika, na
którym stało do roku 1941 popiersie Johanna Gottlieba Hermana Pauckscha
możemy oglądać przy Spichlerzu.
W listopadzie 2014 roku gościem i
zarazem prelegentem wykładów organizowanych przez Bibliotekę im.
Herberta w Gorzowie był prawnuk J. G. H. Pauckscha, Wolfhart Paucksch.
Wcześniej nasze miasto odwiedził w 1997, w listopadzie 2002 i w roku 2007.
(Fot. 2 i 4 Bogusław Sacharczuk, za pisemną zgodą na publikację, fot. 3 własne)
KOMENTARZE PRZENIESIONE Z BLOGU NA WP
OdpowiedzUsuńdodano: 15 grudnia 2014 15:40
Świetny tekst!
autor: sa
dodano: 05 grudnia 2014 9:38
Był, minął a jednak trwa...
autor: Wanderwarwanderwar
dodano: 05 grudnia 2014 6:11
A więc dzięki niemu w mieście zaczął się wiek pary i żelaza...
Pozdrawiam :))
autor: DaabDaab
dodano: 04 grudnia 2014 10:07
Jedna myśl przychodzi mi do głowy, po przeczytaniu tego posta: Chcieć to móc!
autor: agulec/polskawkawalkach.blogspot.com/
dodano: 03 grudnia 2014 6:27
Bez egzaltacji przyznaję, że zrobił wielką rzecz a mianowicie produkcja maszyn parowych pozwoliła na przejście z produkcji manufakturowej na fabryczną i to był niewątpliwie jego sukces. I chociaż nie ma już bezpośrednich świadków i uczestników jego historii to pośrednio wciąż jest obecny w waszym mieście. Szacunek!
autor: Zaradnywww.zaradni.pl
dodano: 03 grudnia 2014 6:16
Życiorys godny scenariusza filmowego :))
Czekam na opisy fontanny i wilii.
Pozdrawiam :))
autor: Daria/dariaad12.blogspot.com/
dodano: 02 grudnia 2014 18:19
Od tokarza do fabrykanta - jak w amerykańskim śnie :)
Do miłego :)
autor: Basia/basulapp.blogspot.com/
dodano: 02 grudnia 2014 12:35
Cokół jest. Wystarczy odnowić, ustawić na nim popiersie fabrykanta i postawić na dawnym miejscu. Moim zdaniem zasłużył! A i trudności nie widzę. Nowy prezydent , nieskostniały jest szansą na realizację pomysłu. I tu kończę - zostawiam do przemyślenia - bo wiem, że Gorzów społecznikami (że tak się wyrażę) stoi.
Pozdr.
autor: [...][...]
dodano: 02 grudnia 2014 12:24
Bombowa opowieść. Czytało się ciekawie! Wiesz, zastanawiało mnie co to stoi przy muzeum...Już teraz wiem - cokół po pomniku!
UsuńPozdrawiam :))
autor: Oliwiaoli669
dodano: 02 grudnia 2014 7:55
Myślę,że Paucksch byłby niezmiernie wdzięczny Gorzowianom za to, że pamiętają, że piszą o nim i że przyjmują jego prawnuka tak często. Nie wiem czy byłby dumny z tego co pozostało. Nie jestem z Gorzowa więc nie wiem ale pewnie nie...
Pozdrawiam :))
autor: Wera/wera43.blogspot.com/
dodano: 02 grudnia 2014 5:53
Praca, nauka, osobowość to przepis na sukces!
autor: .1
dodano: 01 grudnia 2014 19:08
Widziałam maszyny parowe w Opatówku. I zacytuję ze strony muzeum " Najstarszą jest maszyna z 1873 r. firmy ;"H. Paucksch und Freund" z Gorzowa Wielkopolskiego ( przed 1945 r. Landsberg), którą pozyskano z gorzelni w miejscowości Lewków koło Ostrowa Wielkopolskiego". Zwiedzając muzeum - kilka lat temu - nie wiedziałam, że znajdę ten blog, i że tu przeczytam o twórcy jednej z tych maszyn. Życie - w tym wypadku strasznie się ciesze - umie zaskoczyć w najmniej spodziewanych momentach :)
Dziękuję za ciekawa biografię!!!
Pozdrawiam :)
autor: Lena/lena51.blogspot.com/
dodano: 01 grudnia 2014 16:05
Czyli był człowiekiem renesansu epoki XIX wieku... Szkoda, faktycznie, że niewiele z tego pozostało...
Pozdrawiam :))
autor: Kasiak/kasiak65.livejournal.com/
dodano: 01 grudnia 2014 13:42
Kiedyss , mialem pomysl , zeby popiersie stanelo przed Nowa Park, Mozna powiedziec , ze na swoim miejscu ,
gdzie stalo przed wojna . Moze kiedys ktos wroci do pomyslu .
autor: B.
dodano: 01 grudnia 2014 13:09
To najlepiej napisana biografia Pauckscha jaką czytałem.
Gratuluję! Pozdrawiam!
autor: Arturwspak25.blogspot.com
dodano: 01 grudnia 2014 13:08
Od biednego do milionera...
Naprawdę przykro, że pozostało po jego "biznesie" niewiele. Przykro!
autor: SaveSave
dodano: 01 grudnia 2014 13:03
Ależ ciekawy wpis. No, no, no:))) Nic o tych ludziach i ich historii , nie wiedziałam. Znacznie więcej wiem o warszawskich fabrykach. Ale to nie należy do tematu. Super post, naprawdę!
Pozdrawiam:)
autor: ozonJakoś
dodano: 01 grudnia 2014 11:31
"...dziesięcioma zdrowymi palcami, z trzema markami kapitału zakładowego, z jasną głową i niespożytą wytrwałością i wolą..."
NIC DODAĆ! Mam wielki szacunek do takich ludzi!
Ciekawy tekst.
autor: Madzia/magdziafilmowo.blogspot.com/
dodano: 01 grudnia 2014 11:26
Ciekawa postać. Miłe, że Gorzów pamięta i gości teraz prawnuka przedsiębiorcy.
Pozdrawiam :)
autor: MajKajakmajeczka.blogspot.com
dodano: 01 grudnia 2014 11:00
Na jakimś archiwalnym zdjęciu widziałem pomnik Pauckscha. Słyszałem, że w 1941 r. ściągnięto popiersie z postumentu aby przeznaczyć je na potrzeby wojenne czyli wiadomo co. To niepowetowana moim zdaniem strata. Przydałoby się według archiwaliów odtworzyć pomnik i postawić go w miejscu pierwotnym czyli obok mostu na lewym brzegu Warty.
Świetnie napisana biografia i świetne zdjęcia!
autor: RastaRasta