Fragmenty mojego świata...

Fragmenty mojego świata...
stat4u

UWAGA

Źródła fotografii ; archiwum rodzinne, zdjęcia własne oraz zdjęcia użyczone mi przez znajomych; Annę, Kurta Mazura, współtowarzyszy moich eskapad : gorzowskiego fotoreportera Bogusława Sacharczuka (bs) , Mariusza oraz brata Toma; wszystkie publikuję na blogu za ich wiedzą i zgodą i zawsze są przeze mnie podpisane! Korzystam także ze zdjęć umieszczonych w Wikipedii i publikuję je z zachowaniem Licencji.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Perła historii na wodzie


Najstarszy w Polsce, bo 128 letni pływający lodołamacz o nazwie "Kuna" jest jednocześnie jedynym w Europie zabytkowym pływającym statkiem. Pełni funkcję wycieczkowo-spacerowo-muzelaną. Jego portem macierzystym jest Gorzów.

Zbudowany został w 1884 roku w stoczni Danziger  Schiffswerft&Kesselschmiedie Feliks Devrient w Gdańsku. Nadano mu imię "Ferse".W 1940 roku zmieniono nazwę na "Marder", a po przybyciu do Polski nadano mu nazwę "Kuna, która jest dosłownym tłumaczeniem z języka niemieckiego.



Dziwne losy miała "Kuna"...Zmieniała kilkakrotnie banderę. W 1920 roku lodołamacz "nosił"banderę Królestwa Prus, potem został przekazany Senatowi Wolnego Miasta Gdańska i pływał pod banderą tego miasta - państwa do 1939 roku. W czasie II wojny światowej "przywdział" morskie barwy III Rzeszy. W 1947 roku przekazany został Polskiej Misji Morskiej, rok później zakotwiczył w Gdańsku i po 1948 roku już pod polską banderą pełnił służbę na Wiśle.
Czas jego świetności skończył się w 1965 roku. Wycofany z żeglugi śródlądowej, rozkradziony, rdzewiejący czekał na złomowanie.W latach 70 został przyholowany do Gorzowa. Miał służyć jako ponton cumowniczy. Niestety w 1981 roku zatonął w gorzowskiej Stoczni Rzecznej...Spoczywał na dnie prawie 20 lat. W 1998 roku grupa pasjonatów ze Stowarzyszenia Wodniaków Gorzowskich "Kuna" postanowiła wydobyć go na powierzchnię i poddać rewitalizacji.



Oba zadania były niezwykle trudne jednak samo wydobycie wraku nastręczyło mniej problemów. Zasadniczy problem stanowiło zdobycie dokumentacji przedstawiającej autentyczny wygląd statku.
Z pomocą "Kunie" przyszli polscy i  niemieccy historycy. Dzięki przekazanym przez nich zdjęciom i planom technicznym udało się odbudować lodołamacz.
Z zewnątrz wygląda tak, jak w dniu wodowania, wewnątrz poczyniono pewne zmiany. Dziś nie jest to już statek parowy, a motorowy.
Pierwszym i długoletnim kapitanem "KUNY"i jednym z tych, którzy uratowali lodołamcz od zapomnienia, do lata 2012 roku był Jerzy Hopfer


Kiedy Stowarzyszenie Wodniaków Gorzowskich „Kuna” postanowiło się rozwiązać i przekazać statek Stowarzyszeniu „Gorzów Przystań”.Więcej, KLIK Kapitan wraz z jedynastoosobową załogą zszedł z pokładu...
W sezonie letnim "Kuna" nadal pływa jako statek spacerowo - wycieczkowy rejsami z Gorzowa do Santoka. KLIK


Nasz lodołamacz w 2011 roku został nominowany do jednego z siedmiu cudów Polski, w plebiscycie "Polska jest najfajniejsza" organizowanym przez National Geographic.
Szkoda, że nie wygrał...

(Fot. Bogusław Sacharczuk, za pisemną zgodą na publikację)
                    



Dla zainteresowanych galeria archiwalnych zdjęć:

http://www.zegluga.info/thumbnails.php?album=268

31 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa historia...
    Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za garść ciekawej historii.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcieć to móc! Brawa dla pasjonatów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiś z pozoru zwykły statek a ile w nim historii. Nie pomyślałabym...

    OdpowiedzUsuń
  5. wygrać pewnie nie miał szans, ale więcej osób się o nim dowiedziało i dzięki Tobie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po przeczytaniu stwierdzam - tytuł dałaś adekwatny!
    Pozdrawiam -:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O "Kunie" nie słyszałam. Mężuś na pewno tak. Jego konik galopuje po różnych dziedzinach;)
    Interesujące są dzieje tego jednego statku. Fajnie też że wygląda jak przed laty. Naprawdę trzeba oddać pokłon ludziom ze Stowarzyszenia za ich pasję, poświecenie! Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. I znowu czegoś nowego z półki gorzowska historia się dowiedziałam! Świetny i ciekawy post! Pozdrawiam -:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na Mazurach pływa wiele wyremontowanych statków (wcześniej były to złomy) ale takiego starego to nie ma-;) Ekstra post Meg! Pozdrawiam. Balbina z Ełku

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam wrak "KUNY" na brzegu stoczni! Zamarowałem nią popłynąć - czasu nie stykło -:(

    Pozdrówka Meg!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Meg. Miły post. To naprawde niebywałe, że im się udało!Z młodości pamiętam rzekę pełną statków, kajaków, barek...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały...Brawa dla pasjonatów:)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  13. Oby więcej takich pasjonatów!
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdaje mi się, że widziałem lodołamacz "Kuna" we Wrocławiu parę lat temu. Ciekawie przedstawiłaś jego dzieje. Ciekawe zdjęcie (już archiwalne) z pochylni. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Macie się czym chwalić! Gratki i brawa dla pasjonatów!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja czekam aż wypłynie na Wisłę Warmia. To statek z 1911 więc młodszy. Wasza Kuna jest starsza. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawa atrakcja dla mieszkańców i turystów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Masz żyłkę do wynajdywania różnych ciekawych tematów związanych z historią. Wszystko o czym piszesz pokazujesz również od strony historycznej i właśnie to jest najciekawsze:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. "wycieczkowo - spacerowo - muzelany" to oznacza, że nie łamie już lodu na rzekach? Ciekawy post Meg! Pozdrawiam -:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...nie, nie "łamie" lodu, aczkolwiek miała mały epizod z lodołamaniem w Szczecinie, w 2009, który miał na celu pokazanie światu, że Kuna jest w stanie to robić jednak o prawdziwym lodołamaniu nie ma mowy. To zabytek i takim zostanie. Nie wolno narażać go na taką powiedzmy sobie szczerze ciężką pracę.

      Usuń
    2. Acha ...
      Pozdrawiam-:)

      Usuń
  20. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!

    OdpowiedzUsuń
  21. Cześć Meg! Kuną pływałam kilka razy. W plebiscycie National Geographic nie zdobyła nawet 1% głosów-:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...cześć Anka:) mniej niż procent to rzeczywiście niewiele, cóż...:(

      Usuń
  22. Pomyśl Meg ile takich perełek jest uratowanych dzięki pasjonatom.Bardzo ciekawa historia.Serdeczności przesyłam

    OdpowiedzUsuń
  23. Potrafisz wyszukiwać i pokazywać nam wspaniałe ciekawostki. Bez Ciebie bym o tym lodołamaczu nie wiedziała nic. Dziękuję za to i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale perełka, dobrze że ktoś o nią dba. Niech teraz odpoczywa i oby lodu nie łamał. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. No to mamy dwa w jednym.Po pierwsze cudownie że jest KTOŚ, kto takie perełki wyławia.A po drugie pokazuje je nam, dodając jeszcze interesujący opis.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  26. Budujący post...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń