Fragmenty mojego świata...

Fragmenty mojego świata...
stat4u

UWAGA

Źródła fotografii ; archiwum rodzinne, zdjęcia własne oraz zdjęcia użyczone mi przez znajomych; Annę, Kurta Mazura, współtowarzyszy moich eskapad : gorzowskiego fotoreportera Bogusława Sacharczuka (bs) , Mariusza oraz brata Toma; wszystkie publikuję na blogu za ich wiedzą i zgodą i zawsze są przeze mnie podpisane! Korzystam także ze zdjęć umieszczonych w Wikipedii i publikuję je z zachowaniem Licencji.

niedziela, 11 stycznia 2015

Gwiazdy nie spadają z nieba; rodzą się w Gorzowie


W sierpniu 1946 roku w gorzowskim szpitalu na świat przychodzi Edward Jancarz, jeden z najlepszych gorzowskich i polskich żużlowców wszech czasów.



Ma zaledwie sześć lat kiedy zostaje kibicem Stali Gorzów. Karierę sportową rozpoczyna jednak dużo później. Jako dziewięciolatek, na własnoręcznie złożonym rowerze z uzbieranych części bawi się z kolegami na podwórku w żużel. Ma 11 kiedy wyprasza u rodziców nowy rower wyścigowy. Codziennie po kilka godzin ćwiczy jazdę po gorzowskich ulicach. Po roku pasja zostania kolarzem mija. Przyczynia się do tego prezent jaki otrzymuje - silniczek spalinowy. Montuje go do swego roweru i tak rodzi się w nim marzenie -  chce uprawiać czarny sport. Na "treningach" naśladuje swoich idoli; Edmunda Migosia, Andrzeja Pogorzelskiego, Bogusława Nowaka...Prosi ojca o motocykl. Dostaje. Kupioną na raty WFM-ką czternastolatek przemierza nadwarciańskie tereny. Ściga się sam z sobą, przegania z wiatrem...Ma 19 lat, kiedy trafia  do klubowej szkółki. Szybko otrzymuje szansę i równie szybko ją wykorzystuje. Po zaledwie trzech latach treningów wielki świat żużla jest jego. Zostaje w Goeteborgu brązowym medalistą indywidualnych mistrzostw świata. Kolekcja medali z roku na rok staje się coraz bardziej okazała. Na jego plastronie wisi medal drużynowego mistrza świata, a  także dwa srebrne i cztery brązowe medale. Zdobywa też cztery krążki z mistrzostw świata par na żużlu.  Dwukrotnie nosi tytuł indywidualnego mistrza Polski. Siedmiokrotnie wygrywa ze "Stalą Gorzów" drużynowe mistrzostwo Polski.Wielką popularność zdobywa pod koniec lat 70 w Wielkiej Brytanii. Tam w latach 1977-1982 jeździ w barwach londyńskiego "Wimbledonu". Anglicy, pełni szacunku i uznania nadają mu przydomek "Eddy". Podczas meczu Polska - Włochy, w 1984 roku odnosi ciężką kontuzję. Po intensywnej rehabilitacji przez sezon wspomaga jeszcze swoją gorzowską drużynę. Pomaga jej utrzymać się w ekstraklasie i po rozgrywkach decyduje się na zakończenie kariery. W roku 1986 na gorzowskim stadionie Edward Jancarz organizuje turniej pożegnalny. Nie rozstaje się jednak z żużlem. Zostaje trenerem "Stali" i KKŻ Krosno. Jego wspaniałe życie na torze, niepozbawione wielu kontuzji jest dla niego wciąż najważniejsze. Trudno pogodzić mu się z decyzją jaką sam podjął.  Mówi - "skończył się żużel, skończyło się życie". Pije coraz więcej, staje się agresywny, 11 stycznia 1992 roku  "Wielki Edy" umiera w swojej willi. Śmiertelne ciosy nożem kuchennym zadaje mu, w afekcie, podczas awantury domowej, druga żona, Katarzyna.

Edward Jancarz pochowany zostaje na cmentarzu komunalnym w  Gorzowie Wielkopolskim.



Gorzowianie o nim pamiętają. Jego imieniem nazwali ulicę i  stadion "Stali" przy ulicy Śląskiej. Od 1992 roku odbywa się też w Gorzowie towarzyski turniej żużlowy pod nazwą Memoriał im. Edwarda Jancarza.



W 2005 roku w centrum miasta staje pomnik tego wybitnego zawodnika. Jest to pierwszy na świecie pomnik żużlowca....



Edward Jancarz, co ważne, był  jedynym gorzowskim zawodnikiem, który przez całą swoją drogę żużlowej kariery związany był tylko  "Stalą Gorzów".


(Fot. 1, wolne zasoby Wikipedii, kolejne zdjęcia Bogusław Sacharczuk)

6 komentarzy:

  1. KOMENTARZE PRZENIESIONE Z BLOGU NA WP

    Pamiętam Go ze słyszenia...Szkoda, że przedwcześnie odszedł
    autor: DaabDaab
    dodano: 12 stycznia 2015 14:43

    Nie interesowałam się dotychczas żużlem, stąd przypomniana przez Ciebie postać jest mi zupełnie obca, dziękuję za tą interesującą opowieść!
    pozdrawiam!
    autor: Agnieszkawww.mycaffetime.blogspot.com
    dodano: 12 stycznia 2015 12:50

    Zostanie w sercach kibiców i sympatyków na zawsze podobnie jak nasz Alfred Smoczyk, który notabene też ma pomnik figuralny, z tym, że Smoczyk stoi przy swojej maszynie. No i oczywiście pomnik naszego żużlowca stanął 2 lata po pomniku Jancarza.
    autor: .1
    dodano: 12 stycznia 2015 11:39

    Jancarz był jaskrawym przykładem na to jak trudno poradzić sobie z odstawką. Wspaniała kariera i tragiczny koniec. W tamtym momencie życia poza torem nikt nie wyciągnął pomocnej dłoni zagubionemu człowiekowi. Gdyby nie tragiczny wypadek 11 stycznia 92 który był wypadkową jego problemów i uzależnienia mógłby jeszcze być między nami.
    Pozdr.
    autor: [...][...]
    dodano: 12 stycznia 2015 11:35

    Mozna powiedziec ze jego zycie skladalo sie z dwoch zyc , ktore razem sie nie zgraly. Coz, czesto gesto tak bywa. Co do pomnika - nie wiedzialam o nim i nie wiedzialam ze to pierwszy pomnik zuzlowca na swiecie. Dobrze wiedziec.
    Pozdrawiam.
    autor: Sarah
    dodano: 12 stycznia 2015 10:47

    Znałam Ediego wspaniałego żużlowca ,dzięki za przypomnienie życiorysu ,piękny pomnik wystawili mieszkańcy Gorzowa serdecznie pozdrawiam
    autor: KRAINA MARZEŃ/wkrainiemoichmarzen.blogspot.com/
    dodano: 12 stycznia 2015 10:10

    Znam tego Pana:) Ciekawa postać, bo najważniejsze to mieć pasję! Pomnik oczywiście też widziałam:)
    autor: agulec/polskawkawalkach.blogspot.com/
    dodano: 12 stycznia 2015 9:52

    Pamiętam go i pamiętam zawody żużlowe w Gorzowie, w których startował. Miałam naście lat chodziłam z ojcem i wujem. To było tak dawno. A śmierć? Niepotrzebna, za wczesna, wielka strata dla speedwaya.
    Pozdrawiam :))
    autor: Oliwiaolioli669
    dodano: 12 stycznia 2015 8:31

    Gwiazdy umierają młodo...
    Hana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po jego śmierci żużel w Gorzowie nie był już taki sam jak wtedy gdy Edy żył i nigdy nie będzie. On był wisienką na torcie gorzowskiej Stali.
      autor: KIBIC
      dodano: 19 lutego 2015 16:33

      http://gorzowianin.com/wiadomosc/7025-rzucal-w-nia-tluczkiem-ona-zabila-go-nozem-cala-prawda-o-zabojstwie-edwarda-jancarza.html

      w linku na temat morderstwa, kary dla Katarzyny. Warto przeczytać o nieznanych dotąd faktach.
      Iwona
      autor: Iwona
      dodano: 14 stycznia 2015 16:17

      Znam wspaniałe wyczyny E. Jancarza, interesowałam się jakiś czas ta dziedziną sportu. Przykro, że nie potrafił sobie dać rady w swoim dalszym życiu i przegrał je. Pozdrawiam.
      autor: GigaMój kawałek przyrody i przygody
      dodano: 14 stycznia 2015 13:58

      Chociaż nie interesuję się żużlem zrobiło mi się jakoś tak po ludzku żal...
      Pozdrawiam :)
      autor: Lena/lena51.blogspot.com/
      dodano: 14 stycznia 2015 9:14

      Krucha jest bariera między sukcesem a...:(
      autor: Carolla/www.blogger.com/profile/04574083479643748797
      dodano: 13 stycznia 2015 21:44

      Mój Marcin jest wielkim kibicem Stali a za Jego sprawą trochę i ja. Pamiętam jak mi opowiadał historię Jancarza i sposób w jaki zginął...Ale dopiero Ty mi teraz uzmysłowiłaś jak młodo odszedł...Szkoda...
      autor: Mo.trzymajacsiechmur.blogspot.com
      dodano: 13 stycznia 2015 17:42

      Mam takie samo zdanie jak [...] . Nikt nie wyciągnął do niego ręki. Tak teraz w Polsce jest. Jak zdobywasz medale, to Ciebie kochamy, jak masz problemy , to możemy Cię kopnąć w ... tylną część ciała. Znikąd pomocy!
      Pozdrawiam:)
      autor: ozonJakoś
      dodano: 13 stycznia 2015 13:30

      Szkoda,że tak tragicznie kończą zdolni sportowcy.Przeważnie - niestety - dzieje się to na ich na własne życzenie.
      autor: Lorena
      dodano: 13 stycznia 2015 9:20

      Tak, słyszałam o waszym Jancarzu.
      Niech spoczywa w pokoju...
      autor: Florentynaflorentyna45.blogspot.com
      dodano: 13 stycznia 2015 7:59

      O czarnym żużlu, o zawodnikach wiem tylko tyle, że są bardzo dobrzy na świecie. Niestety nie umiem wymienić nazwisk ale z opowieści znam Jancarza i znam (nie osobiście) gorzowskiego zawodnika w żużlu na lodzie, Pana Mirka Daniszewskiego. :))
      autor: Kasia/kasandrea.blogspot.com/
      dodano: 13 stycznia 2015 6:31

      Przeczytałam na wdechu, bo uwielbiam biografie. Wstyd się przyznać, ale wiedziałam kto to. Teraz już wiem, i zawsze będę kojarzyła jego postać z Gorzowem i po części ...Tobą -:)
      Pozdrawiam -:)
      autor: Danuta/danutawanda.blogspot.com/

      Usuń
    2. To już 23 lata...smutne
      autor: Wdt.
      dodano: 11 stycznia 2015 11:43

      Bardzo dobrze pamiętam poruszenie jakie w naszym mieście wywoływał mecz ze Stalą kiedy jeździł z nią-w niej Edward Jancarz. Bez wątpienia był to jak napisałaś żużlowiec wszech czasów i nie tylko chodzi o ilość medali ale również o jego stosunek do żużla !
      Pozdrawiam :))
      autor: Kasiak/kasiak65.livejournal.com/
      dodano: 11 stycznia 2015 11:01

      Doskonale pamiętam Jancarza. W latach 80 - tych chodziłam na zawody żużlowe z moim narzeczonym. Był ikoną sportu żużlowego zarówno w Gorzowie, w kraju jak i za granicą! Szkoda, że tak szybko , za szybko skończył się bieg jego życia...
      autor: ANNA
      dodano: 11 stycznia 2015 10:59

      Pamiętam go dzięki tacie - kibicowi żużlowemu. Zabierał mnie na zawody żużlowe na stadion, ale i w domu oglądał wszystkie w telewizji. Mała byłam, ale nazwiska utkwiły mi w pamięci.
      autor: Frau Be/fraube2.blogspot.com/
      dodano: 11 stycznia 2015 10:55

      Pamiętam tego sportowca. A wierność jednemu klubowi to rzadkość.
      autor: Caddicaddicus.blogspot.com
      dodano: 11 stycznia 2015 10:13

      Nie słyszałam o nim, ale tak sobie myślę. Bardzo wielu wybitnych ludzi z nałogu jakim jest ich posłannictwo po jego zakończeniu wpada w inny nałóg i przeważnie kończy tragicznie...Smutne to. A nazwisko Jancarz zapamiętam!

      Pozdrawiam :)))
      autor: Daria/dariaad12.blogspot.com/
      dodano: 11 stycznia 2015 9:34

      O tym sławnym żużlowcu słyszałam. Moi mężczyźni w rodzinie bardzo interesowali się żużlem. Mój brat przez jeden sezon był w szkółce. Jak wiesz jestem z Wrocławia i u nas żużel jest bardzo popularnym sportem. Jancarz wraz ze Stalą Gorzów jeździł na naszym torze. Oczywiście nie ja go na torze pamiętam, ale mój tata owszem.
      Bardzo ciekawy rocznicowy wpis.
      Pozdrawiam :))
      autor: Weraprzepierankiwery.blogspot.com
      dodano: 11 stycznia 2015 8:54

      Imponujące i tragiczne. Temat na film. Pozdrawiam
      autor: Inkainkiwspominki.blogspot.com
      dodano: 11 stycznia 2015 8:30

      Życie Jancarza podzieliło się na dwa. Okres kiedy jeździł na żużlu i drugi, który był jak ze złego snu.
      Odszedł człowiek, którego nikt jak dotąd nie zastąpił. Mamy żużel i jest to żużel ale nie ten sam...
      Niech spoczywa w spokoju.
      autor: Rastarasta
      dodano: 11 stycznia 2015 7:36

      Człowiek legenda!!! Na torze żużlowym wyprzedzał swoich rywali o epokę.Czy ktoś kiedy doścignie Jancarza?Ja w to nie wierzę. Speedway to komercja i między kasą a rozgrywkami menadżerskimi zaginął duch sportowej rywalizacji i walki fair play!
      Świetny tekst Meg! Pozdrawiam!
      autor: Arturwspak25.blogspot.com
      dodano: 11 stycznia 2015 7:18

      Nie mam zamiłowania do żużla. Męża za to interesuje, chociaż w mieście nie mamy rodzimego klubu żużlowego. Powiedział mi, że po Jancarzu została legenda oraz dziura nie do załatania.
      Interesująco przedstawiłaś postać Jancarza w rocznicę jego za szybkiej śmierci.
      Do miłego :)
      autor: Basia/basulapp.blogspot.com/

      Usuń
    3. Ja z innego regionu Polski , bez żużla , więc chyba nic dziwnego, że nigdy o Nim nie słyszałam. Jednak blogi to pożyteczna lektura. Znowu czegoś się dowiedziałam, nauczyłam.
      Pozdrawiam :)
      autor: MajKajakmajeczka.blogspot.com
      dodano: 12 stycznia 2015 7:21

      Kojarzę Jancarza doskonale. Przyjeżdżał na mecze do Torunia kiedy ja jako podlotek na nie chodziłam :) Nie umiał żyć bez toru, w ostatnich latach życia tak bardzo się pogubił , ...Ile razy czytam podobne historie tyle razy nasuwa mi się jedna refleksja. Gdzie byli ci, dla których wyjeżdżał laury???Dlaczego nie podali ręki???"Murzyn zrobił swoje..." Przykro o tym myśleć ale czasy bezduszności nie są tylko miarą naszych czasów!
      Pozdrawiam :)
      autor: Madzia/magdziafilmowo.blogspot.com/
      dodano: 12 stycznia 2015 7:02

      Usłyszałem kiedyś opinię , że "Jancarza można porównać do Rysia Riedela" i czytając ten wpis zgadzam się. Obaj mieli pasję, która przegrała z nałogiem. Jancarz także jak Rysiu miał swoją "Małgosię" o imieniu Halina, która, gdy Jancarz się staczał będąc już w drugim małżeństwie nie opuściła go, ba, próbowała wyciągnąć go z bagna nałogu ...niestety nie dała rady. Morderczyni ją pokonała.
      autor: Zaradnywww.zaradni.pl
      dodano: 12 stycznia 2015 6:11

      Tam gdzie są róże są i kolce, czasem i te ostateczne.
      Pozdrawiam -:)
      autor: Matador
      dodano: 11 stycznia 2015 21:23

      Ciekawy życiorys. Warto pamiętać o takich ludziach. U mnie wspominamy Bublewicza. Pozdrawiam :)
      autor: Zbyszek/drugikrokwchmurach.blogspot.com
      dodano: 11 stycznia 2015 16:27

      O Edwardzie Jancarzu tylko słyszałam co nieco, w zasadzie mało. Dziękuję za przybliżenie postaci tego wielkiego żużlowca.
      Pozdrawiam :)
      autor: Haniuta/hannkaa.blogspot.com/

      Usuń
  2. To już 25 lat...? Trudno uwierzyć!
    Maciej

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka jest prawda o Jancarzu?
    Dopuki był czynnym zawodnikiem jakoś funkcjonował w życiu.Nie od dzisiaj wiadomo że alkohol był koło sportu
    i tak też było w tym przypadku.Zgrupowania,wygrane mecze i turnieje,sukcesy.....była okazja do świętowania.
    Im bliżej końca kariery,tego alkoholu było więcej.Niestety tutaj nałożyły się dwa problemy równocześnie.
    Wypadek na żużlowym torze przed którym Jancarz był w pierwszej piątce najlepszych żużlowców w kraju.
    Po powrocie na tor w 1985 roku to już był cień dawnego zawodnika.Jego jazda była bojażliwa i widać było
    że coraz częściej odpuszczał.Koniec kariery i turnieje pożegnalne odbyły się w lipcu 1986 w Gorzowie i Ostrowie
    Po nich Jancarz pozostał jeszcze przy żużlu jako trener,ale jego upadek postępował.
    Miał kupę wolnego czasu,bo nie musiał już codziennie przygotowywać się do zawodów,trenować,szykować sprzętu.
    Pomagał jeszcze żonie prowadzić butik,gdzie można było nabyć wyroby z huty szkła w Krośnie gdzie był
    trenerem przez pól roku.
    Po rozwodzie to wszystko się posypało do końca.Wpadł w podłe towarzystwo,gdzie wódka lała się strumieniami.
    Był często widywany na mieście w towarzystwie tzw,meneli w stanie totalnego upojenia alkoholowego.
    Podobno druga żona próbowała umiejścić Go na odwyku,ale bezskutecznie.W tym czasie dochodziło w domu Jancarza
    do awantur i rękoczynów między Jancarzem a jego żoną.
    W końcu doszło do tragedii i taki był koniec Wielkiego Ediego,który był mistrzem na torze
    a w życiu pokonał Go nałóg do alkoholu.
    Niestety nie jego jednego.

    OdpowiedzUsuń