Przed 1989 rokiem - Reggae nad Wartą - była to, po Jarocinie, największa letnia impreza muzyczna, dziś rzec można kultowa. Na przestrzeni wielu lat wystąpiły w Gorzowie między innymi takie gwiazdy muzyki reggae jak; "Daab", "Izrael - Kultura", "Obidaya", "Gedeon Jerubbal" czy gwiazda światowego formatu " Inter Reformers - Band" z Nigerii. W takiej formie festiwal funkcjonował do roku 1991, kiedy to problemy finansowe nie pozwoliły na organizację kolejnych jego edycji.
W 2005 roku, do idei postanowiły wrócić władze miasta. Wtedy to reaktywowane "Reggae nad Wartą" odbyło się,notabene po raz pierwszy i ostatni na błoniach nad Wartą...Ówczesny festiwal był strzałem w dziesiątkę! Miasto żyło pozytywną energią, pokojowymi rytmami i trzema kolorami reprezentującymi muzykę reggae...
Niestety z niewiadomych i niezrozumiałych dla mnie powodów zrezygnowano z masowej można rzec imprezy i kolejne festiwale zamknięto w amfiteatrze... Zepchnięto na margines wydarzeń kulturalnych. Biletowane koncerty nie były już dla mas... Zakorkowana jak w butelce energia, nadrabianie dźwiękiem i smużkami pozytywnej energii wzmocnionej przez światła rampy, wysyłanej ze sceny wprost do publiczności, sprawia, że festiwal stracił swój wyrazisty przekaz...
Na każdym festiwalu mimo wszystko jest żywiołowo, jest gorąco, niezwykle tanecznie, muzyka reggae wszak jest muzyką niezwykle elastyczną, pozwala przenikać się różnym gatunkom, od rocka, poprzez folk aż do muzyki pop i...hip-hopu. Publiczność "daje się ponieść fali ludzkich serc".
Doskonałe dźwięki, pozytywna energia, pokojowe rytmy sprawiają, że pomimo, że dziś nie jest to największy i jedyny, jak to drzewiej bywało, festiwal reggae w Polsce, to impreza w Gorzowie na przestrzeni lar zbudowała sobie wierną lokalną publiczność. I nie tylko..."Reggae nad Wartą" jest wciąż miejscem "pielgrzymek" zwolenników wywodzącej się z Jamajki muzyki....
Zapraszam, 24 i 25 lipca, gorzowski Amfiteatr
Program
---> Archiwalny wpis Reggae rodem z Jamajki
Odkąd w Ostródzie byłem przypadkowo na corocznym festiwalu reggae to muszę przyznać, że nawet polubiłem ten rodzaj muzyki. Dziękuję za zaproszenie i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJasne, że dałbym się ponieść lecz jutro z rana wyjeżdżam do Berlina. Odnośnie reggae. Nadszedł chory szał Bednarka . No i ludzie polecieli na to, bo nie mają żadnego rozeznania o tej muzyce i ich punktem odniesienia jest koleś, którego znają jedną, może dwie piosenki . Wszyscy fani reggae mogą teraz się wnerwiać, bo to serio jest straszne jak ktoś, kto nie zna klasyki, żadnych podstaw itp. uważa się za super wielkiego fana . Bednarek to podrób! Muzyka płytka, bez historii i przekazu . DAAB to klasyk! Mimo, że bez Krzywego daje radę. Wymiata lepiej od niego wspomniany wyżej w poście IZRAEL. To są grupy nie do podrobienia. Oni czują reggae! O tych co odeszli do wieczności nie wspomnę!
OdpowiedzUsuńOdnośnie formuły gorzowskiego reggae mam identyczne zdanie. Byłem u was raz. Na błoniach. Reggae powinno powrócić nad rzekę Wartę. Koniec i kropka!
Pozdr.
PS. Świetny tekst!
A może by tak "uderzyć" do Nowego Prezydenta z prośbą o przywrócenie Reggae nad Wartą nad Wartę???
UsuńW samej rzeczy. Amfiteatr to nie jest dobre miejsce na taki żywioł i taką energię.
UsuńDo Hanki
Usuńuderzaj, działaj :)
hi,hi aż tak mi nie zależy :)
UsuńO "Reggae nad Wartą" słyszę pierwszy raz. Moim usprawiedliwieniem jest z całą pewnością to, że nie jestem fascynatką tej muzyki, jednak wierzę, że może się podobać. Bardzo ciekawy post. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe dzieje gorzowskiego festiwalu. Ja znam inny a mianowicie Ostródę - to koło mnie. Nie byłam ani razu mimo bliskości a to dlatego, że rzadko zdarza mi słuchać reggae. Zazwyczaj jest to przypadkowe. Jest kilka fajnych, melodyjnych piosenek w tym stylu i te podsłuchuję ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetnie napisane. Nie wybieram się to nie moje muzyczne klimaty ; zgodzę się, że miasto robi wielki błąd zamykając - jak to ujęłaś - takie żywe imprezy w amfiteatrze. To samo dotyczy Romane Dyvesa. Taka żywiołowa muza powinna fruwać nad miastem. Można byłoby posiedzieć na kocyku, w grupie, z piwkiem ...Możnaby bez skrępowania się pobujać a nawet zintegrować. Coś na podobieństwo Jarocina czy Woodstocku:)
OdpowiedzUsuńTakie imprezy nie powinny być organizowane gdzieś w zamknięciu, z wejściem tylko dla tych, którzy mają bilet.. Cóż, każdy chce zarobić!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Albo nie znam się na reggae, albo nie rozumiem, albo mi po prostu mi nie leży.
OdpowiedzUsuńTak czy owak nie słucham i na festiwal nie chodzę.
Co do postu - bez zarzutu :)
Pozdrawiam :)
Lubię reggae!
OdpowiedzUsuńReggae łagodzi obyczaje - słucham, słuchałem i będę słuchał z jednym zastrzeżeniem - omijam szerokim łukiem pseudoreggae, którego jest coraz więcej.
OdpowiedzUsuńWinszuję tekstu!
Dobrze, ze jest choć namiastka dawnego festiwalu, bo wspaniale jest tak się pokiwać w rytmie reggae.:)
OdpowiedzUsuńMeg ja mam rodzinę w Gorzowie, moja córka w wieku 16 lat pojechała na ten festiwal i z kuzynka poszły. Wróciła z włosami postawionymi na cukier, jak miała iść po wakacjach do szkoły nie miała ich na tyle rozczesanych by wyglądała na grzeczna uczennicę.
OdpowiedzUsuńWspomina go bardzo, i wróciła szczęśliwa.
Serdeczności
Nie moja muzyka - że tak powiem - aczkolwiek kilka wolnych kawałków potrafi wpędzić mnie w oazę spokoju.
OdpowiedzUsuńWielbiciele tej muzyki będą z pewnością bardzo zadowoleni z tak ciekawej imprezy..
Do miłego :)
No cóż, nie przepadam za reggae.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Reggae. polskie reggae kojarzę z "Daab"... Ale chyba nikt i nigdy nie przebije słonecznym rytmem Boba Marleya i jego, nie tylko legendarną "No woman no cry" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Z przyjemnością dałabym się ponieść... tylko przybliż Gorzów :)
OdpowiedzUsuńZa zagranym dobrze - a nie jest to łatwe - reggae przepadam.
OdpowiedzUsuńW plenerze na pewno reggae brzmiałoby lepiej....
OdpowiedzUsuńDobre reggae nie jest złew, takie dobre lubię :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście prawdziwe reggae też jest . Co do "Reggae nad Wartą" - super. Może wyjdzie kiedyś poza amfiteatr.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kiedyś próbowałam przegryźć się przez Boba Marleya i nie wyszło :(
OdpowiedzUsuń"Daab" znam, nawet mi się podoba ale tylko w jednym utworze pt. "W moim ogrodzie".
Niemniej post ciekawy w kontekście wydarzeń mających swoje stałe miejsce w Gorzowie.
Pozdrawiam :)
Lubię reggae. Ale wyłącznie pozytywne reggae a nie te shity, których pełno się ostatnio namnożyło.Głośne stukania i bezsensowne niezwiązane z przesłaniem teksty do mnie nie przemawiają. Narodziło się sporo pseudoartystów, którzy swoją muzykę uznają za reggae, a która nie odzwierciedla wcale pierwotnej idei.
OdpowiedzUsuńByłem na waszym festiwalu. Dawno temu.
Świetny tekst Meg!
Pozdrawiam!
Kiedyś trafiło mi do serca jego pozytywne przesłanie i przyznam się, że słucham dość często. A o gorzowskim festiwalu słyszałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Moja dusza jest często zielono-żółto-czerwona-:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam -:)
Dla zwolenników tego rodzaju muzyki super festiwal. Ja osobiście posłuchać lubię od czasu do czasu, ale w swoim codziennym repertuarze nie mam reggae za wiele;)
OdpowiedzUsuńChoć muzyka jest bardzo miła dla ucha ja jej nie słucham. Wolę muzykę poważna i jazz
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kocham, kocham, kocham "DAAB"!!!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie koncertuje w pobliżu mnie???
Reggae to najpiękniejsza muzyka! Bez niej świat byłby niczym! Totalny lajcik!:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kocyk, zimne piwko i można się bujać w rytmie reggae :)
OdpowiedzUsuńByłem u was dawno. W początkach organizacji tego festiwalu. Wtedy o Gorzowie mówiono, że to "stolica polskiego reggae" lecz już tak się nie mówi.Szkoda :(
OdpowiedzUsuńReggae to jest to.Przypadkiem trafiłam na reggae w radio i zaczarowało mnie. Ta muzyka płynie prosto z serca, pomaga przetrwać mi ciężkie chwile. Jest piękna, czysta ...Zazdroszczę festiwalu. Pozytywna aura na pewno roztacza się nad Twoim miastem i naładuje je pokojem i miłością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam -:)
Ale fajnie :) Poszłabym ...ale za daleko :(
OdpowiedzUsuńWitaj Meg.
OdpowiedzUsuńTo dzisiaj już się kończyBylaś Meg?
Ja posłuchałam kilka utworów na you table, żeby przypomnieć sobie nasrtój.To nie to samo co "na żywo' ale zawsze coś:))
Pozdrawiam serdecznie:)).
Oj sama bym bardzo chętnie posłuchała.Uwielbiam ten rodzaj muzyki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
I jak się udała impreza? Byłaś?
OdpowiedzUsuń...w tym roku mnie tam zabrakło :)
Usuń