Popularność barów mlecznych rozpoczęła się w okresie pomiędzy wojnami, a utrwaliła w czasach PRL. Tworzono je od 1948 roku głównie po to, aby każdy obywatel mógł tanio i szybko zjeść danie bezmięsne.
Gorzowski, kultowy, bar mleczny "Agata" mieścił się przy ulicy Wodnej i serwował nie tylko niedrogie, ale i naprawdę smaczne posiłki przez 40 lat. Duża sala, z kwadratowymi stolikami przykrytymi ceratą mieściła 60 osób.
Podawano tu dania gorące, zimne przekąski i napoje. Specjalnością gorzowskiego baru były jednak pierogi ruskie z tłuszczem w cenie 3 zł. Ich smak, taki jak u mamy, spowodował, że kierownictwo wprowadziło nań zapisy. Kucharki lepiły ich dziennie ponad 2.000 sztuk.
Na początku 2005 roku bar, mimo fali protestów mieszkańców i złożonych na ręce władz miasta petycji, został zamknięty.
Po zamknięciu "Agaty" uruchomiono podobny bar przy ulicy Sikorskiego.
Oraz przy Dworcowej. Ten niedawno zmienił swą nazwę na "Agatka".
Nowe odsłony baru, mimo smacznego jedzenia nie zdobyły już takiej popularności. Pewnie dlatego, że nie mają już nic wspólnego z dawnym stylem...
Na początku 2005 roku bar, mimo fali protestów mieszkańców i złożonych na ręce władz miasta petycji, został zamknięty.
Po zamknięciu "Agaty" uruchomiono podobny bar przy ulicy Sikorskiego.
Oraz przy Dworcowej. Ten niedawno zmienił swą nazwę na "Agatka".
Nowe odsłony baru, mimo smacznego jedzenia nie zdobyły już takiej popularności. Pewnie dlatego, że nie mają już nic wspólnego z dawnym stylem...
Chodziłam do baru mlecznego "Irys". Za moich czasów studenckich był to jeden z fajniejszych punktów gdzie można było tanio zjeść chociaż nie wszystko było smaczne ;) i spędzić czas w fajnym towarzystwie i fajnym klimacie. Tego baru, o którym wspominam już nie ma. Nie wytrzymał próby czasu. Zjadły go puby itp.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To samo! U nas niestety nie ma także. Otwierają za to pizzernie, fast foody i inne McDonaldy. Ileż można???
UsuńUciekły nam te bary z krajobrazu, a szkoda. U mnie w mieście nie ma już ani jednego, a były 3. Pamiętam je, bo często się w nich stołowałam i nie tylko ja, bo stołowali się w nich niemal wszyscy, którzy przechodzili obok nich , a byli głodni i chcieli coś na szybkiego zjeść. Wszystkie wyglądały podobnie: kraciaste ceraty, wazoniki na każdym stoliku i sztućce aluminiowe :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Nowe bary mleczne w nowej szacie nigdy nie dorosną do pięt tym starym, one miały klimat, którego nie da się odtworzyć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie da się odtworzyć ponieważ nie da się cofnąć czasu. Ech! Selavi!
UsuńPozdr.
Bary mleczne miały fajny, siermiężny klimat -:)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia, świetne, zwłaszcza uwiecznione na nich gary i...kucharki -:)
Pozdrawiam -:)
Słusznych rozmiarów gary i kucharki :P
UsuńFoty świetne - fakt!
Pozdr.
Doskonale pamiętam "Agatę" Chodziłam tam na rybkę smażoną, bo moja mama nie cierpiała smażyć ryb w domu i było to przepyszne danie :) Pierogi też jadłam nie raz i nie dwa:) Pyszne były! Wiadomo, że Bar "Agata" barowi "Agatka" nierówny. I nigdy nie dorówna. Pomijając wszystko, to ceny w tym przekształconym są wyższe, a pierogi nie te...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ojeje, Bary Mleczne...Pamiętam "swój". Było tłoczno :) Dobrze i tanio:)
OdpowiedzUsuńOstatni, w którym naprawdę dobrze i niedrogo zjadłem to był Bar Mleczny "Agata" przy Wodnej.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Zdjęcia z przeszłości - jakie tu zamieściłaś - ciekawsze niż te wszystkie wspomnienia barów mlecznych gdziekolwiek były. Ja się brzydziłam w nich jeść!
OdpowiedzUsuńCi którzy pamiętają PRL pamiętają też również bary mleczne które raczej dobrej reputacji nie miały. Np. bar w moim mieście. Syf, jedzenie okropne, przychodziły tam podpite żule. Drzwi wejściowe były zakratowane, krata pordzewiała. Stoliki zasmarowane i otłuszczone. Maskara. Gorzowski w porównaniu z tym z mojego miasta prezentuje się DE LUXE!
OdpowiedzUsuńDo miłego :)
Przepadałam za barami mlecznymi!
OdpowiedzUsuńI kochałam bar "Zodiak" w Warszawie.
Niestety, a może stety nie jadałam w barach mlecznych za czasów PRL-u bo byłam małym dzieckiem, ale teraz czasem zaglądam do naszego osiedlowego barku( za PRL był tam typowy bar mleczny), gdzie podają tylko i wyłącznie dania jarskie. Dodam, że jest czyściutko, jasne ściany a cały wystrój po części jest stylizowany na czas PRL. Jest lada chłodnicza i osobna kasa a panie podające mają na sobie takie fajne przepaski na włosach :) Starsi ludzie z osiedla mówią, że czas tam się zatrzymał :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńChodziłam do baru mlecznego gdy byłam w liceum. Za 5 zł można było najeść się po pachy:) Szkoda, że te odradzające się bary nie serwują już tak tanio...
Pozdrawiam :)
Bar mleczny to wspomnienie mego dzieciństwa i młodości, atmosferę i zapachy pamiętam do dziś. :)
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc jadałam tylko w Barze Mlecznym "Agata" przy Wodnej. Miałam po drodze i wtedy naprawdę taniutko można było coś dobrego zjeść. Żal, dlatego mi jej żal!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mój komentarz będzie krótki : Na pohybel fast foodom!
OdpowiedzUsuńPozdr.
Najbardziej nie lubię, jak znika coś kultowego, coś z czym ma się wspomnienia i radosne, ciekawe chwile. Ale cóż, takie jest życie niestety... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBar prasowy koło mojej pracy to porażka, po dawnym mlecznym została tylko nazwa, wiec rozumiem o czym piszesz...
OdpowiedzUsuńZapisy na pierogi? To faktycznie musiały być the best :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Witaj Meg.
OdpowiedzUsuńPamiętam, bywałam i jadłam:))
Pozdrawiam serdecznie:))
Ja te nazwy nowych barów bym pozmieniała, ta nazwa się kojarzy tylko z AGATĄ NA WODNEJ!
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Czasami zamiany pomagaja czasami niestety, jest odwrotnie. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńW starej "Agacie" miałem przyjemność jeść. Przyjemność podkreślam, ponieważ w rzeczy samej jedzenie nią było. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńMieszkam w tej okolicy tzn. w centrum od dzieciństwa i powiem tylko tyle, że brakuje mi tego baru. Nigdy nie zawiodłam się na menu. Smacznie, tanio, dla moich kubków smakowych była rozkosz :) Czasami w porze obiadowej trzeba było czekać na wolny stolik. Co do młodszych sióstr baru Agata - cóż, smacznie ale drożej i bez klimatu :(
He, he to były czasy:) Przypomniałaś mi jak stało się w kolejce z tacą w ręku i wybierało posiłki:) Potem do kasy i do stolika - o ile było wolne miejsce - lub na stojaka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chodziłam na tego typu barów i to dość często. Głównie na koktajle mleczne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pamiętam , nie gorzowski, bo skąd, ale nasz swojski:)) Przykryte cerata stoły, metalowe krzesła, cennik na ścianie, buraczki, leniwe i naleśniki z serem, mleko w wyszczerbionym kubku ceramicznym :) Tragedia jak dziś wspomnę a jednak żal...
OdpowiedzUsuńZnam jeden bar na Śląsku, taki właśnie tradycyjny. Zawsze tam jest wielu konsumentów. Oby był jak najdłużej . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam bary mleczne zwłaszcza na obozach wędrownych, zawsze brałam naleśniki z serem :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSentymentalny post. Miło wspominam, chociaż nie zawsze bywało smacznie, to zazwyczaj tanio. Każdy mógł sobie wybrać to co lubi :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Do dziś dźwięczy mi w uszach-"ruskie już wyszły" - to były jak się okazało dekadę później prorocze słowa -:)
OdpowiedzUsuńOch, to były czasy :) Czy było smacznie to bym podyskutowała, na pewno było tanio. Te bary były dofinansowywane i to gwarantowało niską cenę. I jeszcze było coś. Warzywa i nabiał pozyskiwany był od lokalnych wytwórców toteż tym nie groziła im klęska nie sprzedania tego co wyprodukowali. Moja rodzina dostarczała do barów ziemniaki. :)
OdpowiedzUsuńByłem częstym bywalcem Agaty: )
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!