Fragmenty mojego świata...

Fragmenty mojego świata...
stat4u

UWAGA

Źródła fotografii ; archiwum rodzinne, zdjęcia własne oraz zdjęcia użyczone mi przez znajomych; Annę, Kurta Mazura, współtowarzyszy moich eskapad : gorzowskiego fotoreportera Bogusława Sacharczuka (bs) , Mariusza oraz brata Toma; wszystkie publikuję na blogu za ich wiedzą i zgodą i zawsze są przeze mnie podpisane! Korzystam także ze zdjęć umieszczonych w Wikipedii i publikuję je z zachowaniem Licencji.

niedziela, 13 września 2015

Były winnice...

Jak wynika ze źródeł,  już w XIV wieku dzisiejszy Gorzów był uznanym ośrodkiem produkcji win. Tradycje upraw winorośli sięgają jednak wieku XIII. Pierwsza wzmianka na ich temat pochodzi bowiem z roku 1278, kiedy to margrabiowie podarowali miastu pierwsze czynsze z winnic na budowę i poprawę stanu umocnień.


Uprawy winorośli ciągnęły się od Wieprzyc aż do Starego Kurowa. Ponad 40 kilometrów! 


Najstarsza winnica miejska datowana została na rok 1376 i znajdowała się na wzgórzu Weinberg. To jedno ze wzgórz gorzowskich znajdujących się nad obecną ulicą Konstytucji 3-go Maja i Bohaterów Warszawy ( przy drodze na Szczecin) 

Każdy szanujący się szesnastowieczny mieszczanin posiadał własną winnicę i wytwarzał własne wino.Wina posiadły uznaną markę.

Niestety, sroga zima na przełomie roku 1739/1740  trwająca aż do czerwca 1740 zniszczyła uprawy winorośli. Próbowano je odbudować. Wielkim orędownikiem pomysłu reaktywacji winnic stał się ówczesny radca Brenkenhoff. Doskonale wiedział o tym, że nadwarciańskie nasłonecznione wzniesienia spełniają idealne warunki do upraw. Szczególnie te od strony południowej. Radca zmarł w 1780 roku nie doczekawszy się wprowadzenia w życie jego planów. 10 lat później było już tylko kilka winnic pod ówczesnym Gorzowem, Starym Kurowem i Drezdenkiem. Te nieodbudowane przeznaczono pod uprawę ziemniaków. Taki los spotkał też najsłynniejszą wieprzycką winnicę, w której,  jak wynika z zapisów :" wino było naprawdę dobre i wprowadzało kiperów w dobry nastrój".

W połowie wieku XIX w grodzie nad Wartą były już tylko dwie winnice mieszczące się w prywatnych ogrodach Quilitz-a oraz Schulz-a. Ale i one już nie istnieją.

Obecnie w lubuskim jest kilka winnic, w tym tylko jedna pod Gorzowem (Mierzęcin). Reszta winnic usytuowana jest pod Zieloną Górą, która po wiekach odnowiła tradycję uprawy winorośli i produkcji win. Najstarsza z nich  "Winnica Kinga" założona została w 1985 roku. Co roku, we wrześniu, miasto Zielona Góra organizuje Winobranie.

Migawki z tegorocznego można zobaczyć na blogu  "Koło domu" KLIK   

Oraz na blogu "Polska w kawałkach" KLIK



30 komentarzy:

  1. Szkoda, gdyby nie ta zima i wymarzniecie winorośli Gorzów może byłby miastem starym winem płynącym :P
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednym zdaniem - szkoda winnic!
    O zielonogórskim winobraniu nie raz słyszałam. Za daleko mam do lubuskiego. Zbyt daleko!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wykorzystano szansy i potencjału...:(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieliśmy winnice i browary...posypało się :(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym chciała znaleźć się wtedy w ówczesnym Gorzowie i spróbować tamtego wina :))) Ciekawe czy faktycznie było takie jak podają źródła? :)))
    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że temat winogronowy na czasie :)
    U nas także - o ile dobrze pamiętam w wieku XV - były winnice. Zniknęły i nie wiem dlaczego. Sprawdzę, bo może u nas również jakaś zima była winna.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po raz pierwszy trafiam na opracowanie tematu winnic Landsberga i okolic. Bardzo wielkie dziękuję! Wreszcie coś na ten temat bliżej się dowiedziałem. Pozdrawiam z Winnego Grodu Zielona Góra!

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do szkody dla winiarstwa, to szkoda jest ale czy na pewno wielka? Tego już się nie dowiemy. Możemy tylko wyobrażać sobie że tak i przy tym, że wieka zostańmy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może bylibyście drugą Toskanią? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie wróciłam z Winobrania w Zielonej Górze:) Super impreza!

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze powiedziawszy nie miałam pojęcia, że Gorzów miał tak stare tradycje winiarskie. i szkoda, oj bardzo szkoda, że uprawy się nie zachowały.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na szczęście, w Polsce odradzają się w wielu miejscach winnice.
    Może i u Was?
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  13. Były winnice...i nie ma i nie będzie.
    :(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyobrażam sobie ten 44 km. winny szlak...Wieka szkoda, że Matka Natura a potem ludzie doprowadzili do tego, że go nie ma.
    Do miłego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wino im starsze tym lepsze dlatego nie pijam tych produkowanych w nowych winiarnich. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdybym była szesnastowieczną mieszczanką gorzowską, pewnie bym się nie szanowała :) - Nie znoszę wina!

    OdpowiedzUsuń
  17. Stare tradycje należałoby odrodzić...

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy patrzę na ten obrazek to mi żal waszych winnic ponieważ i zaprawdę :) takie widoki byłyby do podziwiania :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zima do czerwca?! to dopiero anomalia pogodowa... Słyszałam o tym zielonogórskim winobraniu, ponoć fantastyczne wydarzenie!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Mieliśmy, mieliśmy, browary i winnice. Komuś to, widocznie, przeszkadzało. "Znałam" kiedyś browar z XV wieku, na Mazowszu, koło Płocka. Cudem zachowany i w czasach komuny ciągle pracujący. Potem coś tam zmieniono i zaczęto produkować w tym starym browarze, oranżadę!!!! Kpina i paranoja, obie "w biały dzień". Płakać się chce nad "mądrością wielką komunistycznych myślicieli wysokiego lotu". E tam! Komuna i myślenie? Raczej myślistwo!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Tu gdzie mieszkam klasztorne winnice przeżywają renesans. Może i was te "mieszczańskie" spotka podobny los
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wokół miasta a i w nim musiały być żyzne gleby skoro były winnice. Dziś o takie optymalne gleby pewnie niełatwo ...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale za PRL mieliście wytwórnię win jabłkowych - mój znajomy tam pracował :)
    Tylko, co to za wino było ? Fuj!
    Tym bardziej szkoda winnic!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj Meg.
    Powiem Ci ,że jestem w stanie wyobrazić sobie te winnice na wzgórzach otaczających Gorzów. Pięknie było:))
    Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  25. Szkoda winnic, bo krajobraz wyglądał zapewne pięknie. I oby takich zim nigdy już nie było!!! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Miałam okazję być na święcie wina w Zielonej Górze, bardzo fajnie zorganizowane. Bardzo dobrze, że mamy coraz więcej winnic w Polsce. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Stare tradycje należy podtrzymhywać i pielęgnować serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Jaka szkoda, że zamysł Radcy Brenenhoffa nie został wprowadzony w życie. Może Gorzów słynąłby dziś z win w całej Europie?

    OdpowiedzUsuń
  29. Za winem jakoś nie przepadam, ale winnice żyją swoim życiem. Znam jednego właściciela winnicy z Mozowa. Człowiek z ogromną pasją.

    OdpowiedzUsuń