Jak wynika ze źródeł, już w XIV wieku dzisiejszy Gorzów był uznanym ośrodkiem produkcji win. Tradycje upraw winorośli sięgają jednak wieku XIII. Pierwsza wzmianka na ich temat pochodzi bowiem z roku 1278, kiedy to margrabiowie podarowali
miastu pierwsze czynsze z winnic na budowę i poprawę stanu umocnień.
Uprawy winorośli ciągnęły się od Wieprzyc aż do Starego Kurowa. Ponad 40 kilometrów!
Najstarsza winnica miejska datowana została na rok 1376 i znajdowała się na wzgórzu Weinberg. To jedno ze wzgórz gorzowskich znajdujących się nad obecną ulicą Konstytucji 3-go Maja i Bohaterów Warszawy ( przy drodze na Szczecin)
Każdy szanujący się szesnastowieczny mieszczanin posiadał własną winnicę i wytwarzał własne wino.Wina posiadły uznaną markę.
Niestety, sroga zima na przełomie roku 1739/1740 trwająca aż do czerwca 1740 zniszczyła uprawy winorośli. Próbowano je odbudować. Wielkim orędownikiem pomysłu reaktywacji winnic stał się ówczesny radca Brenkenhoff. Doskonale wiedział o tym, że nadwarciańskie nasłonecznione wzniesienia spełniają idealne warunki do upraw. Szczególnie te od strony południowej.
Radca zmarł w 1780 roku nie doczekawszy się wprowadzenia w życie jego planów. 10 lat później było już tylko kilka winnic pod ówczesnym Gorzowem, Starym Kurowem i Drezdenkiem. Te nieodbudowane przeznaczono pod uprawę ziemniaków. Taki los spotkał też najsłynniejszą wieprzycką winnicę, w której, jak wynika z zapisów :" wino było naprawdę dobre i wprowadzało kiperów w dobry nastrój".
W połowie wieku XIX w grodzie nad Wartą były już tylko dwie winnice mieszczące się w prywatnych ogrodach Quilitz-a oraz Schulz-a. Ale i one już nie istnieją.
Obecnie w lubuskim jest kilka winnic, w tym tylko jedna pod Gorzowem (Mierzęcin). Reszta winnic usytuowana jest pod Zieloną Górą, która po wiekach odnowiła tradycję uprawy winorośli i produkcji win. Najstarsza z nich "Winnica Kinga" założona została w 1985 roku. Co roku, we wrześniu, miasto Zielona Góra organizuje Winobranie.
Migawki z tegorocznego można zobaczyć na blogu "Koło domu" KLIK
Oraz na blogu "Polska w kawałkach" KLIK
Migawki z tegorocznego można zobaczyć na blogu "Koło domu" KLIK
Oraz na blogu "Polska w kawałkach" KLIK
Szkoda, gdyby nie ta zima i wymarzniecie winorośli Gorzów może byłby miastem starym winem płynącym :P
OdpowiedzUsuńPozdr.
Jednym zdaniem - szkoda winnic!
OdpowiedzUsuńO zielonogórskim winobraniu nie raz słyszałam. Za daleko mam do lubuskiego. Zbyt daleko!
Pozdrawiam :)
Nie wykorzystano szansy i potencjału...:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mieliśmy winnice i browary...posypało się :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja bym chciała znaleźć się wtedy w ówczesnym Gorzowie i spróbować tamtego wina :))) Ciekawe czy faktycznie było takie jak podają źródła? :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Widzę, że temat winogronowy na czasie :)
OdpowiedzUsuńU nas także - o ile dobrze pamiętam w wieku XV - były winnice. Zniknęły i nie wiem dlaczego. Sprawdzę, bo może u nas również jakaś zima była winna.
Pozdrawiam :)
Po raz pierwszy trafiam na opracowanie tematu winnic Landsberga i okolic. Bardzo wielkie dziękuję! Wreszcie coś na ten temat bliżej się dowiedziałem. Pozdrawiam z Winnego Grodu Zielona Góra!
OdpowiedzUsuńCo do szkody dla winiarstwa, to szkoda jest ale czy na pewno wielka? Tego już się nie dowiemy. Możemy tylko wyobrażać sobie że tak i przy tym, że wieka zostańmy :)
OdpowiedzUsuńMoże bylibyście drugą Toskanią? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Właśnie wróciłam z Winobrania w Zielonej Górze:) Super impreza!
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy nie miałam pojęcia, że Gorzów miał tak stare tradycje winiarskie. i szkoda, oj bardzo szkoda, że uprawy się nie zachowały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Na szczęście, w Polsce odradzają się w wielu miejscach winnice.
OdpowiedzUsuńMoże i u Was?
Pozdrawiam:)*
Były winnice...i nie ma i nie będzie.
OdpowiedzUsuń:(
Pozdrawiam :)
Wyobrażam sobie ten 44 km. winny szlak...Wieka szkoda, że Matka Natura a potem ludzie doprowadzili do tego, że go nie ma.
OdpowiedzUsuńDo miłego :)
Wino im starsze tym lepsze dlatego nie pijam tych produkowanych w nowych winiarnich. ;)
OdpowiedzUsuńGdybym była szesnastowieczną mieszczanką gorzowską, pewnie bym się nie szanowała :) - Nie znoszę wina!
OdpowiedzUsuńStare tradycje należałoby odrodzić...
OdpowiedzUsuńKiedy patrzę na ten obrazek to mi żal waszych winnic ponieważ i zaprawdę :) takie widoki byłyby do podziwiania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zima do czerwca?! to dopiero anomalia pogodowa... Słyszałam o tym zielonogórskim winobraniu, ponoć fantastyczne wydarzenie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Mieliśmy, mieliśmy, browary i winnice. Komuś to, widocznie, przeszkadzało. "Znałam" kiedyś browar z XV wieku, na Mazowszu, koło Płocka. Cudem zachowany i w czasach komuny ciągle pracujący. Potem coś tam zmieniono i zaczęto produkować w tym starym browarze, oranżadę!!!! Kpina i paranoja, obie "w biały dzień". Płakać się chce nad "mądrością wielką komunistycznych myślicieli wysokiego lotu". E tam! Komuna i myślenie? Raczej myślistwo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tu gdzie mieszkam klasztorne winnice przeżywają renesans. Może i was te "mieszczańskie" spotka podobny los
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wokół miasta a i w nim musiały być żyzne gleby skoro były winnice. Dziś o takie optymalne gleby pewnie niełatwo ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale za PRL mieliście wytwórnię win jabłkowych - mój znajomy tam pracował :)
OdpowiedzUsuńTylko, co to za wino było ? Fuj!
Tym bardziej szkoda winnic!
Pozdrawiam :)
...o tym lepiej nie pamiętać :)
UsuńWitaj Meg.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci ,że jestem w stanie wyobrazić sobie te winnice na wzgórzach otaczających Gorzów. Pięknie było:))
Pozdrawiam serdecznie:))
Szkoda winnic, bo krajobraz wyglądał zapewne pięknie. I oby takich zim nigdy już nie było!!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję być na święcie wina w Zielonej Górze, bardzo fajnie zorganizowane. Bardzo dobrze, że mamy coraz więcej winnic w Polsce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńStare tradycje należy podtrzymhywać i pielęgnować serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że zamysł Radcy Brenenhoffa nie został wprowadzony w życie. Może Gorzów słynąłby dziś z win w całej Europie?
OdpowiedzUsuńZa winem jakoś nie przepadam, ale winnice żyją swoim życiem. Znam jednego właściciela winnicy z Mozowa. Człowiek z ogromną pasją.
OdpowiedzUsuń